Newsy z Japonii

Ja tylko tak na szybko, bo w chwili obecnej rozkoszuję się Japonią – ogromnym miastem z neonami i wieżowcami, pięknymi świątyniami oraz pysznym jedzeniem.

Ale staram się wrzucać na bieżąco kilka zdjęć dziennie i krótki opis wrażeń z Japonii na mojej stronie na fejsie, więc zapraszam tutaj https://m.facebook.com/podroznisia/.

Na blogu pojawią się notki, ale dopiero po powrocie (czyli za jakieś 3 tygodnie). Nie udało mi się napisać żadnej notki na okres wyjazdu, więc mam nadzieję, że nikt nie ucieknie bezpowrotnie. 😉

Do usłyszenia wkrótce! 😀

Nisia

3 rocznica bloga

Dziś mijają 3 lata od kiedy założyłam bloga i opublikowałam pierwszą notkę. Po drodze blog przechodził powolne metamorfozy, dodawałam nowe widgety i strony, powstała mapa podróży (a nawet dwie), fanpage na fejsbooku, instagram, którego ostatnio zaniedbuję, mozolnie pisane notki o kosztach z dalekich wyjazdów (które chyba często się przydają, bo mają dużo wyświetleń), zmieniłam serwer, nazwę bloga i domenę, przybyło mi obserwatorów i stałych czytelników, ja sama zaczytałam się w blogach innych, zmieniłam trochę poglądy, próbowałam różnych typów wyjazdów…

Ale jedno przez cały ten czas się nie zmieniło – podróże cały czas są moją pasją, którą chcę się dzielić i zarażać innych. 🙂

(no dobra, jeśli dobrze pamiętam, to templatka bloga też nigdy się nie zmieniła – może przyszła już jej pora…? 😉 )

Czytaj dalej „3 rocznica bloga”

Wyjazd do Japonii – przygotowania

Już za miesiąc będę w Japonii! Moje wieloletnie marzenie zostanie spełnione, a ciekawość zaspokojona przynajmniej w jakimś stopniu. Spróbuję sushi u samego źródła, ze świeżymi rybami. Jeśli się uda, przebiorę się w kimono. 😛 Zobaczę klimatyczne Kioto i nowoczesne Tokio. A przy okazji będzie wiele innych atrakcji.

Już nie mogę się doczekać! ^^

Czytaj dalej „Wyjazd do Japonii – przygotowania”

Bucket list – cele podróżnicze

Od kilku lat spisuję postanowienia noworoczne, na które zerkam w ciągu roku i faktycznie próbuję zrealizować. Jest to całkiem fajna sprawa, która motywuje do różnych działań. Ale na blogu nigdy nie wrzucałam takich postanowień i raczej nigdy nie będę. 😉 Za to zainspirowana listą Hanny, na bloga której trafiłam przypadkiem, postanowiłam stworzyć swoją własną bucket listę.

Czytaj dalej „Bucket list – cele podróżnicze”

Snowboard w Zieleńcu

Rok temu próbowałam zaprzyjaźnić się że snowboardem, ale nie bardzo mi to szło – deska mnie nie słuchała, a ja się jej bałam. 😀 Jednak jako jedno z postanowień noworocznych obrałam naukę na snowboardzie (czy to znaczy, że jestem masochistką? 😛 ). Nie było łatwe przemóc się, ale za drugim podejściem się udało. Zieleniec okazał się idealny, bo jest tam sporo różnych tras i dużo śniegu. 😉

Czytaj dalej „Snowboard w Zieleńcu”

Ponura zima

Zima to zawsze jest dla mnie jakiś taki ciężki czas – pełen niechcianego lenistwa, obijania się orz braku kreatywności czy entuzjazmu. Zapewne kwestia braku słońca, które – uparcie wierzę – napędza mnie swoimi promieniami i witaminą D. W tym roku jeszcze doszła wzmożona intensywność w pracy, która tymbardziej sprawia, że po powrocie do domu niewiele się chce, i większa świadomość otaczającego mnie smogu. Świadomość ta wzrosła aż tak, że kupiliśmy z Czarkiem oczyszczacz powietrza do mieszkania (koniecznie z nawilżaczem!). Oczyszczacz sobie stoi i szumi dzień i noc, a czy oczyszcza powietrze to tak naprawdę nie wiem, bo nie zaopatrzyliśmy się jeszcze w urządzenie do mierzenie zanieczyszczenia w powietrzu. 😉 Za to jestem przekonana, że nawilżacz działa, bo gardło już nie drapie i nie chłeptam tyle wody w nocy. Wierzę też, że raka płuc nie dostanę – siła sugestii to coś, co zawsze uwielbiałam. 😉

Czytaj dalej „Ponura zima”

Potrzeba zmian, szybki skok do Portugalii i Azja 2019

Myślałam, że nie będzie już więcej wyjazdów za granicę w tym roku, bo trzeba zbierać na Azję, którą planowaliśmy na styczeń/luty w przyszłym roku. Niestety nastąpiła zmiana planów, wyjazd trzeba było przenieść i odbiliśmy sobie kilkudniową podróżą do Porto! 🙂

Czytaj dalej „Potrzeba zmian, szybki skok do Portugalii i Azja 2019”

Jak przeżyć z dala od domu – samotność (Azja, Anglia)

Jak mieszka się za granicą bardzo ważne jest wręcz zmuszanie siebie do socjalizowania się z innymi. Nie zawsze ma się na to ochotę, ale wtedy właśnie trzeba być jeszcze bardziej otwartym, wychodzić do innych jeszcze częściej – okazji z reguły bywa mniej niż w Polsce, gdzie często ma się już grupkę znajomych gotowych pójść na piwo, improwizacje, koncert czy pograć w planszówki.

W nowym kraju ma się tendencję do izolowania się – często występują różnice w mentalności, które mogą utrudniać kontakt. Jak mieszkałam w Anglii, zorientowałam się, że Polacy często są postrzegani jako osoby nieuprzejme, bo Anglicy nadużywają słów „przepraszam” i „dziękuję”, a także pozytywnych epitetów typu „fajny”, „piękny”, „wspaniały!”. A my jesteśmy dość oszczędni w słowach i to nie z powodu braku uprzejmości, ale raczej tego, że ktoś musi sobie na przeprosiny zasłużyć. 😉 Niektórzy jednak nie zdają sobie sprawy, że taka izolacja pogłębia te różnice, frustracje i potem jest tylko gorzej. 😉 Ludzie to zwierzęta stadne i bez zaufanego stada powoli wariują.

Trzeba więc dbać o to, aby rozmawiać z innymi (nie tylko przez internet, bo kontakt z „żywą” osobą jest zupełnie inny). Trzeba znaleźć sobie jakąś społeczność czy grupę osób, którą coś łączy – wspólne zainteresowania (podróże, konkretny sport) albo nawet obecna sytuacja życiowa, czyli na przykład Polacy w Tajlandii.

Początkowo chciałam napisać tą notkę w powiązaniu z moją 6-letnią emigracją w Anglii, ale ubogi jej szkic leżał dość długo na zapleczu bloga i ostatecznie napisałam ją, bo w styczniu planujemy jechać z Czarkiem na około 2 miesiące do Azji i sami będziemy musieli zadbać o nasze życie towarzyskie. W Polsce bywa tak, że czasem nie chce nam się wychodzić z domu, ale tam może to pogłębiać poczucie osamotnienia i mieć gorsze skutki, więc będziemy musieli postarać się bardziej. 😉 A będzie o co walczyć, bo w końcu naokoło nas roztaczać się będą azjatyckie krajobrazy!

Czytaj dalej „Jak przeżyć z dala od domu – samotność (Azja, Anglia)”

Nie taki Meksyk straszny jakim go malują

Zanim pojechałam do Meksyku (a było to w październiku 2016), kraj ten widniał w moich myślach jako bardzo niebezpieczny, gdzie królują gangi narkotykowe, gdzie obcinają ludziom ręce albo palce i gdzie lepiej nie jechać, bo jeszcze Ciebie porwą! Meksyk kojarzył mi się jeszcze z bliżej niesprecyzowaną religijnością. Nic poza tym nie wiedziałam.

Nie byłam więc świadoma, że w tym kraju jest wiele przepięknych plaż, niesamowita ilość ruin dawnych miast Majów czy Azteków, całkiem sporo krokodyli oraz nieposkromiona i dzika natura, która gotowa jest walczyć o swoje ostrymi pazurami! 😉

Ta notka siedzi u mnie w szkicach na zapleczu już całkiem długo i jakimś cudem nie ujrzała jeszcze światła dziennego. W międzyczasie słyszałam o sytuacjach jak wojny gangów w Cancún czy Playa del Carmen, oraz o historii Polaka i Niemca, którzy przejeżdżali Amerykę rowerami i zostali zamordowani w Meksyku. Zmienia to trochę oblicze Meksyku, które poznałam na prawie miesięcznym wyjeździe, ale zdecydowałam się opublikować tą notkę w oryginalnej wersji, pozostawiając moje przemyślenia zgodne z własnymi doświadczeniami.

Czytaj dalej „Nie taki Meksyk straszny jakim go malują”

O tym jak to się zaczęło i jakim cudem tyle jeżdżę

Właściwie to chyba nigdy nie pisałam o tym, jak zaczęły się moje podróże, pomimo iż bloga mam ponad 2 lata, a jest to właśnie blog podróżniczy. 😉 Skupiam się raczej na miejscach, które odwiedzam, ale myślę, że ciekawym może być też dlaczego to robię, jak to robię oraz jak do tego doszło. O tym będzie dziś. 🙂

Całe życie chciałam podróżować, chciałam być Martyną Wojciechowską jeżdżącą po świecie i kręcącą materiały o spotkanych ludziach, piszącą artykuły o odwiedzonych miejscach. 😀 I nie chodziło tu o sławę, ale o odkrywanie nowych miejsc, przeżycia i dzielenie się nimi, zarażanie innych swoją własną pasją. Ale nigdy tak naprawdę nic w tym kierunku nie robiłam, bo zawsze miałam wymówki, zawsze coś innego było ważniejsze. Było to takie dalekie marzenie, z góry skazane na niepowodzenie. Tą chęć podróży spychałam na dalszy plan, ukrywałam ją w głębokich czeluściach mojej duszy, udając, że nie istnieje…

Teotihuacan w Meksyku, październik 2016

Punkt kulminacyjny

Aż do momentu, kiedy dużymi krokami zaczęła zbliżać się 30tka – wielka, straszna 30tka (!), która dała mi dużo do myślenia.

Czytaj dalej „O tym jak to się zaczęło i jakim cudem tyle jeżdżę”

Grecja po raz pierwszy (Velika)

Kiedyś w moim wyobrażeniu państwa istniały w sztywnych granicach. Dopiero jak zaczęłam jeździć po świecie, a nawet chwilę później, zobaczyłam co w praktyce znaczą wpływy jednego kraju na drugi, jak kultury przenikają się, inspirują innymi. W Grecji muzyka bardzo przypominała mi muzykę turecką, język też trochę tak zaciągał. Podobnie jest zresztą na całym świecie – na Malcie jeżdżą po lewej stronie, bo wyspa była kiedyś kolonią angielską (nie jest to zresztą jedyne podobieństwo), w Andaluzji w Hiszpanii pałace pełne były charakterystycznych dla muzułmańskiej architektury szczegółowych rzeźbień, a na Penang w Malezji znajdowało się ogromne chinatown – więcej było tam Chińczyków niż Malajów i były tego widoczne oznaki w mieście. A to tylko kilka przykładów.

Czytaj dalej „Grecja po raz pierwszy (Velika)”

Prezentacja o Malezji – Wędrówki Pub (Wrocław)

I znowu stało się! 🙂

Ostatnia prezentacja nie pomogła mi w pełni pokonać mojego strachu przed wystąpieniami publicznymi, jedynie pokazała, że nie jest to takie trudne jak mi się wydawało. 😉 Na wrzesień organizuję więc kolejną – tym razem o Malezji. 🙂

Zapraszam więc do pubu Wędrówki we Wrocławiu dnia 4 września o godzinie 20 – link do wydarzenia fejsbuczkowego znajdziecie poniżej: 🙂

Malezja w 2 tygodnie – prezentacja

A tych, którym nie uda się przyjść, pragnę poinformować, że nastąpi powtórka w bibliotece wrocławskiej jakoś w listopadzie, więc nie rozpaczajcie. 😉

Do zobaczenia!

Nisia

Trochę Polski dla odmiany (Gdańsk/ Karpacz/ prawie Śnieżka)

Wakacje są u mnie okresem dość aktywnym – nie dlatego, że mam wolne (w pracy nie ma wakacji, chyba że samemu się je zrobi, a to można zarówno w lutym jak i w sierpniu), ale dlatego, że jest w Polsce więcej słońca, które ma na mnie duży wpływ i sprawia, że mam sporo energii, chce mi się działać, chce mi się żyć!

Korzystam więc z tego, wyjeżdżam w różne miejsca, uprawiam sport dla zachowania względnie dobrej kondycji (albo raczej nie-złej), działam, chodzę na grilla nad Odrą, spotykam się ze znajomymi, gram w planszówki, przypominam sobie, że dawno nie strzelałam z łuku i pora znów zacząć… i lista rozciąga się coraz bardziej.

Nie żebym narzekała – całkiem mi się to podoba, chociaż jest to dosłownie przebudzenie po bardzo spokojnej zimie, bo w porze szarówy jestem raczej leniwa. I bywa to męczące, kiedy nie ma nawet chwili, aby odpocząć. No i moje ambitne plany na pisanie ogromnej ilości notek na bloga giną śmiercią gwałtowną i drastyczną pokrapianą moimi niemymi łzami, które nigdy się nie narodziły [cóż za dramatyczny obraz :P]. Bo ja gdzieś tam w głowie (i w notatkach w adminie mojego bloga) mam miliony postów, które chciałabym opublikować, dziesiątki miejsc, które chciałabym opisać, których obraz blednie coraz bardziej, bo byłam w nich dawno temu. I coraz więcej tych miejsc dorzucam, bo więcej ich odwiedzam niż jestem w stanie opisać – przynamniej nie w taki dokładny sposób, w jaki staram się to robić.

I to jest właśnie powód, dla którego powstała ta seria notek. 🙂 Żebym nie żałowała, że przecież taka piękna Zaragoza w Hiszpanii jakimś cudem nie została nawet w jednym poście opisana, że do tej pory nie wrzuciłam ani jednego zdjęcia Sagrady Familii znajdującej się w Barcelonie, nie napisałam postu o tym, że Meksyk wcale nie jest taki straszny ani nie podzieliłam się z Wami wrażeniami ze wspinaczki w okolicach Walencji (może te posty jeszcze kiedyś ujrzą światło dzienne). Tutaj rzeczy dzieją się bardziej na bieżąco (a więc z dozą pozytywnych emocji!).

Wpis z serii Z Życia Bloga, czyli co się u mnie działo w tym miesiącu i jak wyglądają moje podróże od podszewki

Czytaj dalej „Trochę Polski dla odmiany (Gdańsk/ Karpacz/ prawie Śnieżka)”

Przeprowadzka i nowa nazwa bloga

Blog przeniósł się z przystanekzycieblog.wordpress.com. W chwili obecnej znajduje się tu kopia bloga stamtąd – poza lajkami postów i statystykami, bo one nie zostały zmigrowane z jakiegoś powodu, ale przeżyję bez nich 😉 . Zaczynam po prostu od nowa, ale z obecną wiedzą i postami. 🙂

W przeciągu kilku dni włączę automatyczne przekierowania z tamtego bloga na nową stronę, więc nie będzie możliwości przeglądania tamtej. 🙂 Ten post jest tworzony m.in. po to, aby przekierowanie z takiej samej notki na poprzednim blogu nie zgłupiało i miało gdzie przekierować. 🙂 Trochę ruchu jednak na starym blogu jest (wciąż więcej ludzi go odwiedza niż nowego, bo sporo linków do niego prowadzi).

Długo nosiłam się z zamiarem zmiany nazwy i przeniesienia bloga na własną instalację, nad którą mam nadzieję mieć większą kontrolę niż daje konto na wordpress.com. Nie mogłam się zdecydować jak bloga nazwać, ale Przystanek Życie bardzo kojarzyło mi się z blogiem o tematyce religijnej. To był jeden z powodów do obecnych zmian. A zdaje się, że Podróżnisia jest nazwą idealną dla mnie. 🙂

Następny post pojawi się już jutro, więc do usłyszenia! 🙂

Nisia

Photo by Czaro (instagram.com/czesu)

Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Tutaj znajdziesz opisy miejsc, w których byłam wraz z linkiem do mapy.

Inne ciekawe posty: