Rok jeszcze się nie skończył, ale żadnych podróży nie planuję, jedziemy więc z tym koksem, bo i tak będzie smutno. 😉 😛
No ale, ale, nowy rok nowa nadzieja. 😉
Czytaj dalej „Podsumowanie 2020”Blog podróżniczy
Rok jeszcze się nie skończył, ale żadnych podróży nie planuję, jedziemy więc z tym koksem, bo i tak będzie smutno. 😉 😛
No ale, ale, nowy rok nowa nadzieja. 😉
Czytaj dalej „Podsumowanie 2020”W lipcu leciałam do Budapesztu i zastanawiałam się czy w ogóle do tego dojdzie. Czytałam jak wygląda obecnie latanie, ale sytuacja jest na tyle dynamiczna, że warunki zmieniają się z tygodnia na tydzień, a czasem z dnia na dzień.
Czytaj dalej „Podróżowanie w czasach pandemii (Wrocław – Budapeszt)”W marcu obchodzę 4 urodziny bloga! Tyle czasu już minęło, od kiedy blog powstał, że aż ciężko uwierzyć. 🙂 A powstał, bo potrzebowałam się na czymś skupić, potrzebowałam miejsca, gdzie mogłabym pisać i wracać na wspominki. 🙂 Wiele się od tego czasu zmieniło, zarówno w życiu jak i na blogu. 😉
Czytaj dalej „Urodziny bloga”Chyba do tej pory nie pisałam podsumowania na blogu, ale jakoś tym razem czuję taką potrzebę, żeby zerknąć na poprzedni rok i zobaczyć, gdzie udało się pojechać. 🙂 Zmian na blogu jakoś dużo nie było, ale po kolei. 🙂
Czytaj dalej „Podsumowanie 2019”Jesień to dla mnie okres, kiedy nadchodzi pora na odpoczynek i nabranie sił na kolejny sezon zwiedzania i aktywności. Kiedy za oknem jest szaro i ponuro, nie chce się nigdzie jeździć ani nawet ruszać z domu (ani pisać bloga :P).
W pewnym momencie zaczęłam bardziej korzystać z życia – lubiłam coś ciągle robić. Na początku było to spowodowane rozpadem dłuższego związku i próbą zajęcia się czymkolwiek, świadomością, że tyle mi umknęło dotychczas, a potem już ciekawością świata i chęcią próbowania nowych aktywności, czasem powodujących duży zatrzyk adrenaliny (jak skok ze spadochronem), a czasem trochę mniejszy (jak nurkowanie z butlą). No i tym, że ja po prostu nie lubię się nudzić. 😉
Czytaj dalej „Zwolnienie tempa na jesień”Do Londynu pojechałam nie pierwszy raz, ale poprzednio zawsze przyjeżdżałam na niecały dzień. Były to jednodniowe wypady w okresie jak mieszkałam w Bristolu, więc wystarczyło wsiąść w autobus na 3 godziny i byłam na miejscu. Ale że Londyn zawsze był drogi i wtedy jakoś specjalnie mnie nie zauroczył to szkoda mi było płacić za dłuższy pobyt. 😉
Tym razem jednak było inaczej – w Londynie wylądowaliśmy na 4 dni w przedostatnim tygodniu października i dość sporo padało. Mimo tego miasto mnie urzekło – przede wszystkim piękną architekturą.
Są takie miasta, w których wcale nie trzeba szukać głównych atrakcji, żeby móc dostrzec piękno – wystarczy przejść się ulicami i popatrzeć na losowe budynki. Takim miejscem jest Rzym, gdzie pełno starych i pięknych budynków, Cordoba, która zadziwiła mnie ciasnymi uliczkami i sporą ilością kwiatów. Tego samego spodziewam się po Budapeszcie, którego jeszcze nie miałam okazji zwiedzić. I tak samo właśnie było w Londynie, którego tym razem doceniłam w 100%. 🙂
Czytaj dalej „Londyn w 4 dni”Uwielbiam robić coś po raz pierwszy – zawsze to podwójna satysfakcja. Czasem wiążą się z tym niepewności czy stres (jak przy nurkowaniu z butlą 😉 ), ale jest to normalne, ponieważ – bez względu na to, jak dużo naczytasz się o odczuciach innych – nigdy tak naprawdę nie można być pewnym, jak to będzie wyglądało w Twoim przypadku. Jest to zarazem straszne jak i ekscytujące! 😀
Czytaj dalej „Próbowanie nowych rzeczy (Wrocław)”Zawsze chciałam jechać na jakąś grecką wyspę, wykąpać się w ciepłym morzu, posiedzieć na ładnej plaży, pooglądać jakieś fajne widoki. Poprzednio byłam na kontynencie w wiosce Velika, zobaczyłam też między innymi klasztory Meteory. Tym razem padło na Kretę, oczywiście za sprawą bezpośredniego połączenia i tanich biletów. 😉
Czytaj dalej „Grecja po raz drugi (Kreta)”W ostatnią niedzielę była idealna pogoda, aby wybrać się nad jezioro (do tego trzeba mieć samochód), na basen lub do aquaparku. Było tak gorąco, że człowiek marzył, aby schłodzić się w wodzie. Każdy normalny tak właśnie by zrobił, ale nie my! 😀 My wybraliśmy się do Bardo – Czaro jeździł na rowerze, a ja poszłam trasą pieszą… 😀
Czytaj dalej „Wędrówka w upale (Bardo)”Drugi wyjazd na Maltę uzmysłowił mi, jak bardzo lubię ten kraj – Malta podobała mi się już za pierwszym razem, kiedy pojechałam tam na tydzień w grudniu 2016. Wtedy jednak było zimno i bardziej ponuro, więc ostatnia podróż dołożyła kilka cegiełek do mojej sympatii.
Poza Hiszpanią jest to drugie miejsce, do kórego chciałabym wracać. 🙂 Mimo iż kraj ten jest dość mały, to myślę, że kryje w sobie wiele ciekawych zakątków i fajnie będzie je odkrywać bez pośpiechu.
Czytaj dalej „Malta w czerwcu”Słońce już się u nas zadomawia, jest coraz cieplej, śniegu w górach coraz mniej, a co za tym idzie – coraz więcej można jeździć! 😀 Oczywiście zima jest fajna, ale tylko pod warunkiem, że jest śnieg, który cudownie chrzęści pod stopami i dzięki któremu można na przykład nauczyć się jeździć na snowboardzie. Jednak mój organizm potrzebuje promieni słonecznych, żeby łatwiej wstać z rana, szybciej się obudzić i mieć sporo energii na cały dzień. No i od razu humor się poprawia. 🙂
Z tego też powodu maj był całkiem aktywny – na początku wybrałam się po raz pierwszy na otwarcie sezonu wyścigów konnych na Partynicach we Wrocławiu, potem był jednodniowy wypad na Ślężę, a pod sam koniec wyjazd służbowy do Szwecji, w której byłam po raz pierwszy.
Wchodzimy w najlepszy okres roku, kiedy faktycznie można trochę pozwiedzać, nie ubierając się na cebulkę. 😉 Teraz już ze szczerym sercem mogę powiedzieć, że obudziłam się ze snu zimowego i mam motywację do podróżowania, pisania (szkoda tylko, że serwer pada i strona ostatnio czasem nie działa :/) i życia ogólnie. 😉
Ps. Może ja po prostu powinnam przeprowadzić się do ciepłych krajów? 😉
Pogoda nie dopisuje ostatnio, aby gdzieś pojechać, więc trzeba sobie radzić z tym co jest. 😉 Już od jakiegoś czasu zamierzałam wybrać się na wyścigi konne (nigdy nie byłam!) i wreszcie udało się to w ostatnią niedzielę – pomimo chmur i chłodu (przynajmniej nie padało! 😉 ).
Skorzystaliśmy z tego, że tydzień temu było otwarcie sezonu we Wrocławiu, więc poza gonitwami były także różne pokazy. Co jak co, ale wyścigi są krótkie – trwają dosłownie kilka minut, a najbardziej escytujący moment jest i tak na mecie, więc szybko się kończy. Ciężko więc było się zmobilizować, żeby jechać na drugi koniec świata jakim są Partynice. 😉 Dodatkowe pokazy były większą motywacją.
Kilka dni temu wróciliśmy z prawie 3-tygodniowego wyjazdu do Japonii – celowaliśmy w czas kwitnienia wiśni, żeby sprawdzić, czy faktycznie warto było jechać. Przez to nie zawsze było ciepło, noclegi były droższe, a drzewa zakwitły tuż przed naszym wyjazdem do domu. Ale mimo wszystko atrakcje stały na swoim miejscu, ulice wypełnione były oświelonymi szyldami i lampionami, świątynie wyłaniały się za każdym zakrętem i ostatecznie była to podróż mojego życia! 😉 😀
Czytaj dalej „Japonia podczas hanami”Ja tylko tak na szybko, bo w chwili obecnej rozkoszuję się Japonią – ogromnym miastem z neonami i wieżowcami, pięknymi świątyniami oraz pysznym jedzeniem.
Ale staram się wrzucać na bieżąco kilka zdjęć dziennie i krótki opis wrażeń z Japonii na mojej stronie na fejsie, więc zapraszam tutaj https://m.facebook.com/podroznisia/.
Na blogu pojawią się notki, ale dopiero po powrocie (czyli za jakieś 3 tygodnie). Nie udało mi się napisać żadnej notki na okres wyjazdu, więc mam nadzieję, że nikt nie ucieknie bezpowrotnie. 😉
Do usłyszenia wkrótce! 😀
Nisia