Podsumowanie 2023 roku

Nie było żadnych notek w zeszłym roku, ale to nie powstrzyma mnie przed zrobieniem rahcunku sumienia. 😉 A może właśnie tymbardziej jest to powód, żeby podsumować tamten rok, który w gruncie rzeczy nie był taki zły. 😉 Napewno dużo lepszy niż 2020 rok, o którym pisałam ostatnie blogowe podsumowanie.

Czytaj dalej „Podsumowanie 2023 roku”

Zwolnienie tempa na jesień

Jesień to dla mnie okres, kiedy nadchodzi pora na odpoczynek i nabranie sił na kolejny sezon zwiedzania i aktywności. Kiedy za oknem jest szaro i ponuro, nie chce się nigdzie jeździć ani nawet ruszać z domu (ani pisać bloga :P).

W pewnym momencie zaczęłam bardziej korzystać z życia – lubiłam coś ciągle robić. Na początku było to spowodowane rozpadem dłuższego związku i próbą zajęcia się czymkolwiek, świadomością, że tyle mi umknęło dotychczas, a potem już ciekawością świata i chęcią próbowania nowych aktywności, czasem powodujących duży zatrzyk adrenaliny (jak skok ze spadochronem), a czasem trochę mniejszy (jak nurkowanie z butlą). No i tym, że ja po prostu nie lubię się nudzić. 😉

Czytaj dalej „Zwolnienie tempa na jesień”

Londyn w 4 dni

Do Londynu pojechałam nie pierwszy raz, ale poprzednio zawsze przyjeżdżałam na niecały dzień. Były to jednodniowe wypady w okresie jak mieszkałam w Bristolu, więc wystarczyło wsiąść w autobus na 3 godziny i byłam na miejscu. Ale że Londyn zawsze był drogi i wtedy jakoś specjalnie mnie nie zauroczył to szkoda mi było płacić za dłuższy pobyt. 😉

Tym razem jednak było inaczej – w Londynie wylądowaliśmy na 4 dni w przedostatnim tygodniu października i dość sporo padało. Mimo tego miasto mnie urzekło – przede wszystkim piękną architekturą.

Są takie miasta, w których wcale nie trzeba szukać głównych atrakcji, żeby móc dostrzec piękno – wystarczy przejść się ulicami i popatrzeć na losowe budynki. Takim miejscem jest Rzym, gdzie pełno starych i pięknych budynków, Cordoba, która zadziwiła mnie ciasnymi uliczkami i sporą ilością kwiatów. Tego samego spodziewam się po Budapeszcie, którego jeszcze nie miałam okazji zwiedzić. I tak samo właśnie było w Londynie, którego tym razem doceniłam w 100%. 🙂

Czytaj dalej „Londyn w 4 dni”

Próbowanie nowych rzeczy (Wrocław)

Uwielbiam robić coś po raz pierwszy – zawsze to podwójna satysfakcja. Czasem wiążą się z tym niepewności czy stres (jak przy nurkowaniu z butlą 😉 ), ale jest to normalne, ponieważ – bez względu na to, jak dużo naczytasz się o odczuciach innych – nigdy tak naprawdę nie można być pewnym, jak to będzie wyglądało w Twoim przypadku. Jest to zarazem straszne jak i ekscytujące! 😀

Czytaj dalej „Próbowanie nowych rzeczy (Wrocław)”

Grecja po raz drugi (Kreta)

Zawsze chciałam jechać na jakąś grecką wyspę, wykąpać się w ciepłym morzu, posiedzieć na ładnej plaży, pooglądać jakieś fajne widoki. Poprzednio byłam na kontynencie w wiosce Velika, zobaczyłam też między innymi klasztory Meteory. Tym razem padło na Kretę, oczywiście za sprawą bezpośredniego połączenia i tanich biletów. 😉

Czytaj dalej „Grecja po raz drugi (Kreta)”

Wędrówka w upale (Bardo)

W ostatnią niedzielę była idealna pogoda, aby wybrać się nad jezioro (do tego trzeba mieć samochód), na basen lub do aquaparku. Było tak gorąco, że człowiek marzył, aby schłodzić się w wodzie. Każdy normalny tak właśnie by zrobił, ale nie my! 😀 My wybraliśmy się do Bardo – Czaro jeździł na rowerze, a ja poszłam trasą pieszą… 😀

Czytaj dalej „Wędrówka w upale (Bardo)”

Malta w czerwcu

Drugi wyjazd na Maltę uzmysłowił mi, jak bardzo lubię ten kraj – Malta podobała mi się już za pierwszym razem, kiedy pojechałam tam na tydzień w grudniu 2016. Wtedy jednak było zimno i bardziej ponuro, więc ostatnia podróż dołożyła kilka cegiełek do mojej sympatii.

Poza Hiszpanią jest to drugie miejsce, do kórego chciałabym wracać. 🙂 Mimo iż kraj ten jest dość mały, to myślę, że kryje w sobie wiele ciekawych zakątków i fajnie będzie je odkrywać bez pośpiechu.

Czytaj dalej „Malta w czerwcu”

Słońce wyszło już na dobre (Ślęża i Sztokholm)

Słońce już się u nas zadomawia, jest coraz cieplej, śniegu w górach coraz mniej, a co za tym idzie – coraz więcej można jeździć! 😀 Oczywiście zima jest fajna, ale tylko pod warunkiem, że jest śnieg, który cudownie chrzęści pod stopami i dzięki któremu można na przykład nauczyć się jeździć na snowboardzie. Jednak mój organizm potrzebuje promieni słonecznych, żeby łatwiej wstać z rana, szybciej się obudzić i mieć sporo energii na cały dzień. No i od razu humor się poprawia. 🙂

Z tego też powodu maj był całkiem aktywny – na początku wybrałam się po raz pierwszy na otwarcie sezonu wyścigów konnych na Partynicach we Wrocławiu, potem był jednodniowy wypad na Ślężę, a pod sam koniec wyjazd służbowy do Szwecji, w której byłam po raz pierwszy.

Wchodzimy w najlepszy okres roku, kiedy faktycznie można trochę pozwiedzać, nie ubierając się na cebulkę. 😉 Teraz już ze szczerym sercem mogę powiedzieć, że obudziłam się ze snu zimowego i mam motywację do podróżowania, pisania (szkoda tylko, że serwer pada i strona ostatnio czasem nie działa :/) i życia ogólnie. 😉

Ps. Może ja po prostu powinnam przeprowadzić się do ciepłych krajów? 😉

Czytaj dalej „Słońce wyszło już na dobre (Ślęża i Sztokholm)”

Wyścigi konne (Partynice, Wrocław)

Pogoda nie dopisuje ostatnio, aby gdzieś pojechać, więc trzeba sobie radzić z tym co jest. 😉 Już od jakiegoś czasu zamierzałam wybrać się na wyścigi konne (nigdy nie byłam!) i wreszcie udało się to w ostatnią niedzielę – pomimo chmur i chłodu (przynajmniej nie padało! 😉 ).

Skorzystaliśmy z tego, że tydzień temu było otwarcie sezonu we Wrocławiu, więc poza gonitwami były także różne pokazy. Co jak co, ale wyścigi są krótkie – trwają dosłownie kilka minut, a najbardziej escytujący moment jest i tak na mecie, więc szybko się kończy. Ciężko więc było się zmobilizować, żeby jechać na drugi koniec świata jakim są Partynice. 😉 Dodatkowe pokazy były większą motywacją.

Czytaj dalej „Wyścigi konne (Partynice, Wrocław)”

Japonia podczas hanami

Kilka dni temu wróciliśmy z prawie 3-tygodniowego wyjazdu do Japonii – celowaliśmy w czas kwitnienia wiśni, żeby sprawdzić, czy faktycznie warto było jechać. Przez to nie zawsze było ciepło, noclegi były droższe, a drzewa zakwitły tuż przed naszym wyjazdem do domu. Ale mimo wszystko atrakcje stały na swoim miejscu, ulice wypełnione były oświelonymi szyldami i lampionami, świątynie wyłaniały się za każdym zakrętem i ostatecznie była to podróż mojego życia! 😉 😀

Czytaj dalej „Japonia podczas hanami”