Powrót na bloga…?

Pandemia bardzo wybiła mnie z rytmu pisania i zmusiła do szukania nowych zainteresowań i zapychaczy czasu. No i ostatecznie rozleniwiła, chociaż na samym początku sporo jeździłam na rowerze, żeby przynajmniej trochę zaspokoić moja żądze eksploracji. 😉 Bez wyjazdów zagranicznych ciężko było zmusić się do pisania. Zwłaszcza, że przestałam wieczorami patrzeć tyle w monitor i laptop tygodniami potrafił leżeć nie ruszony. Bo lepiej poukładać puzzle albo pomalować.

W tym roku było jeszcze gorzej pomimo tego, iż świat powoli wraca do normalności, a ja mam już za sobą kilka wyjazdów od czasów pierwszego lockdownu. Ale jakoś tak spirala lenistwa rozkręcała się coraz bardziej i bardziej, i wyrywałam się z jej szponów głównie na wyjazdy… Poza pierwszym, do Albanii, gdzie byłam tak zmęczona, że nie wzięłam nawet aparatu, bo stwierdziłam, że i tak nie będę miała siły, żeby go wyciągać i robić zdjęcia. I tak faktycznie było. Sporo spraw się nałożyło i chyba po prostu musiałam odpocząć, zmienić tryb życia i dać mocno na luz.

Czytaj dalej „Powrót na bloga…?”

Bajkowa Baszta Rybacka (Budapeszt, Węgry)

Do Budapesztu pojechałam sama, bo Czaro jechał na długo wyczekiwany wyjazd z chłopakami na rowery do bike parków w Alpach. Ja natomiast nie znalazłam żadnej towarzyszki, ale nie powstrzymało mnie to przed samodzielnym wyjazdem. 🙂 I tak długo czekałam na tą chwilę – aż otworzą granicę i aż nie będzie trzeba nosić wszędzie maseczek (podduszam się w nich na dłuższą metę i ewidentnie to czuję). No i aż będę na tyle zdesperowana i spragniona wyjazdu, że zaplanuje go pomimo ryzyka, że zamkną granicę tuż przed odlotem. 😉

No i w końcu się udało, w lipcu poleciałam do Budapesztu, zahaczyłam o jezioro Balaton, a nawet wsiadłam na rower. 😀 Wybrałam Budapeszt, bo jest to miejsce cywilizowane, w razie zarażenia covidem miałabym szpital, 😉 gdybym czegoś potrzebowała, na pewno znalazłbym to w mieście i było tu sporo atrakcji do obejrzenia. Pojechałam z radością i w ogóle wyjazdu nie żałowałam! 😀

Czytaj dalej „Bajkowa Baszta Rybacka (Budapeszt, Węgry)”

Magiczna wyspa Korfu (Grecja)

Korfu położone jest bardzo blisko lądu przy granicy Grecji z Albanią. Na lądzie są dość wysokie góry, więc można pooglądać ładne widoki z samolotu. Mówią, że to najbardziej zielona wyspa Grecji i faktycznie sporo tu lasów, za to mało miast, więc klimat raczej sielski. Przyznaję, że jest tu całkiem ładnie i przyjemnie. 🙂

Czytaj dalej „Magiczna wyspa Korfu (Grecja)”

Hanami w Japonii

Do Japonii pojechaliśmy, żeby zobaczyć kwitnące wiśnie – nie był to oczywiście jedyny powód, bo Japonia zawsze mi się marzyła, czy to ze względu na cudowną i inną niż europejska architekturę, pyszne jedzenie (sushi <3), czy ciekawą kulturę japońską, która fascynowała mnie prawie od dzieciństwa. Hanami miało być wisienką na torcie i dodać smaczku do wyjazdu. 🙂 Nie byłam jednak świadoma, że aż tak łatwo jest na nie NIE trafić – a przynajmniej nie na najważniejszy moment kwitnienia.

Himeji
Czytaj dalej „Hanami w Japonii”

Śladami samuraja (Himeji, Japonia)

Pamiętacie film „Ostatni samuraj” z Tomem Cruisem? Był kręcony w japońskim mieście Himeji w świątyni Shoshazan Engyo-ji na górze Shosha. I chyba głównie z tego to miejsce jest znane, jak więc można się domyślić – tłoku tam nie ma, ale miejsce jest ładne. 🙂 Do tego dorzućcie cudowny zamek i jest co oglądać! 😉

Czytaj dalej „Śladami samuraja (Himeji, Japonia)”

Osaka w 1 dzień

Nie zależało mi na tym, żeby zajechać do tego miasta, ale Czarek chciał je zobaczyć, więc przyjechaliśmy tutaj z Kioto na jeden dzień. Zdecydowanie nie żałuję – zamek, który się tutaj znajduje jest jednym z ładniejszych, które widziałam w Japonii. Poza tym kiedy wracam myślami do tego miasta, przed oczami staje mi ładnie oświetlona dzielnica Shinsekai z lampionami i wysoką wieżą.

Czytaj dalej „Osaka w 1 dzień”

Duchy gejsz i świątynie (Kioto)

Japonia zawsze kojarzyła mi się ze starymi świątyniami, samurajami oraz gejszami. Nie ma w tym nic dziwnego, bo te tematy dominowały kiedyś w filmach japońskich trafiających do Europy. I o ile ciężko byłoby zobaczyć na żywo prawdziwego samuraja 😉 tak wKioto jest możliwość dostrzeżenia gejszy szybko przemykającej pośród ulic Kioto.

Czytaj dalej „Duchy gejsz i świątynie (Kioto)”

Kioto – wrażeń ciąg dalszy (Japonia)

Ulice Kioto

Kioto potrafi zaskoczyć, zwłaszcza jeśli zwiedza się je po Tokio, które ma zupełnie inny klimat i jest bardzo nowoczesne. Natomiast to miasto skojarzyło mi się z obrazami, które widziałam w anime – kablami zwisającymi na zewnątrz w dużych ilościach, domami z papierowymi ścianami, tatami na podłodze oraz butami czekającymi u progu. 😉

Czytaj dalej „Kioto – wrażeń ciąg dalszy (Japonia)”

Londyn w 4 dni

Do Londynu pojechałam nie pierwszy raz, ale poprzednio zawsze przyjeżdżałam na niecały dzień. Były to jednodniowe wypady w okresie jak mieszkałam w Bristolu, więc wystarczyło wsiąść w autobus na 3 godziny i byłam na miejscu. Ale że Londyn zawsze był drogi i wtedy jakoś specjalnie mnie nie zauroczył to szkoda mi było płacić za dłuższy pobyt. 😉

Tym razem jednak było inaczej – w Londynie wylądowaliśmy na 4 dni w przedostatnim tygodniu października i dość sporo padało. Mimo tego miasto mnie urzekło – przede wszystkim piękną architekturą.

Są takie miasta, w których wcale nie trzeba szukać głównych atrakcji, żeby móc dostrzec piękno – wystarczy przejść się ulicami i popatrzeć na losowe budynki. Takim miejscem jest Rzym, gdzie pełno starych i pięknych budynków, Cordoba, która zadziwiła mnie ciasnymi uliczkami i sporą ilością kwiatów. Tego samego spodziewam się po Budapeszcie, którego jeszcze nie miałam okazji zwiedzić. I tak samo właśnie było w Londynie, którego tym razem doceniłam w 100%. 🙂

Czytaj dalej „Londyn w 4 dni”