Grecja to nie tylko plaże (Meteory, wąwóz Enipeas)

Grecja kojarzy się często z pięknymi piaszczystymi plażami oraz małymi rajskimi wysepkami. Ale to nie wszystko, co w sobie skrywa, bo około 80% to góry, które świetnie nadają się na jednodniowy wypad w ramach odpoczynku od plażowania i pływania – no bo… ile można? 😉

Oryginalnie artykuł pojawił się w lekko skróconej wersji na stronie kobietoteka.pl

Monastyry

W samym środku Grecji kryje się miejsce zwane Meteory, czyli klasztory zbudowane na wysokich malowniczych skałach. Miejsce jest tak cudowne, że nie można go pominąć…

Około 3 godzin zajmuje nam dojazd na miejsce z Veliki – małej wioski na wschodnim wybrzeżu. Naszym oczom ukazuje się coraz więcej skał oraz jaskiń, do których niegdyś mnisi wdrapywali się mozolnie, ryzykując własne życie. Ponoć przechowywane były tam największe skarby rejonu – nie ma się co dziwić, bo mało kto próbowałby się tam dostać z własnej nieprzymuszonej woli.

Kiedyś do klasztorów nie prowadziły drogi ani żadne ścieżki – wtedy była to pewnego rodzaju walka o życie. Na początku mnisi wnosili na plecach budulec i nie jednemu z nich poślizgnęła się ręka czy noga. Dopiero po jakimś czasie wpadli na pomysł, jak wykorzystać skałę, na której się znajdowali, co trochę ułatwiło sprawę – powoli powstawały więc kamienne monastyry. Do wciągania różnych przedmiotów początkowo używano zwykłej liny, później wybudowano prowizoryczne windy, a dopiero niedawno – z myślą o zwiedzających – zbudowano także pomosty i schody.

Dziś droga na górę jest dość łatwa – samochodem można podjechać prawie pod samą bramę, na koniec trzeba tylko pokonać kilkadziesiąt schodków. Nie jest to niby wielki wyczyn, ale prażące słońce zdecydowanie nie pomaga. Na schodach robi się kolejka, bo przejście jest bardzo wąskie i niejednokrotnie może przedostać się tylko jedna osoba. Na miejscu kobietom odsłaniającym nogi rozdają długie spódnice, bo w końcu jest to nie tylko atrakcja turystyczna, ale i działający jeszcze klasztor.

Kiedyś było w tym miejscu ponad 20 monastyrów, dziś zostało tylko 6. Patrzę na te cudowne budowle z podziwem, ale i trwogą, wyobrażając sobie, ile wysiłku wymagały. Chodzę po sąsiadujących skałach, z lękiem wychylając się nad przepaść i spoglądając w dół. Obok mnie nastolatek biega po głazie, jakby życie było mu niemiłe – a przecież wystarczy, że potknie mu się noga i już spada z ogromnych skał, na których się znajdujemy…

Olimp i wąwóz Enipeas

Innym miejscem, o które warto zahaczyć w czasie podróży po Grecji jest Olimp i znajdująca się niedaleko Wanna Afrodyty. Z gór piękny jest widok na wąwóz, a można też zatrzymać się w schronisku na kubek mrożonej kawy bądź zimnego soku. Do wodospadów prowadzi łatwa trasa – idzie się albo po drewnianych deskach albo po betonowych płytach, podczas kiedy naokoło rozciągają się malownicze góry. Każdy może więc tu dotrzeć – i tak mijają nas zarówno dzieci, jak i staruszkowie radośnie dreptający do przodu.

Spacer jest bardzo przyjemny. Podążamy energicznie za przewodnikiem jakbyśmy bali się, że stracimy go z oczu. A przecież nie jest to możliwe – wystarczy iść przed siebie, żeby dotrzeć do Wanny Afrodyty – nie ma szans, żeby się zgubić.

Wąwóz przekracza moje oczekiwania – niby nie jest tak majestatyczny jak kanion Sumidero w Meksyku, po którym płynęłam małą łódką wśród różnych gatunków ptaków oraz żarłocznych krokodyli, ani tak piękny jak kanion Torrent de Pareis na Majorce, gdzie błękitna woda ślicznie mieniła się w blasku słońca. Ale mimo wszystko robi wrażenie i zapada w pamięć – pobliskie szczyty giną w nisko leżących chmurach, a na samym końcu wąwozu czekają na nas nieduże wodospady z turkusową wodą. A to wszystko skąpane w bujnej zieleni.

Spiesz się powoli

Tego dnia czekała nas dalsza podróż, więc po prawie 2-godzinnym spacerze trzeba było coś zjeść. Jednak 25 minut, które zostały nam do odjazdu autokaru nie wystarczyło, żeby stołować się knajpce. Jak się okazało, było to za mało czasu i na bar szybkiej obsługi. Kebab jeszcze się nie rozgrzał, a naleśniki też ponoć zajmują dłużej niż kwadrans (nie pytajcie jakim cudem). Już od początku wyjazdu do Grecji wiadomo było, że miejscowi nie spieszą się jakoś szczególnie i lubią rozkoszować się chwilą, ale nie przypuszczałam, że nawet na fastfood trzeba mieć dużo czasu. 😉

Wanna Afrodyty w wąwozie Enipeas

Rejs statkiem na plażę

Jako że nie jest to do końca w temacie tego posta, 😉 nie będę szczególnie rozpisywać się, a tylko wspomnę o wycieczce na Skiathos – na wyspę, która jest dość malownicza, a na której czułam się oszukana, że nie było więcej domów w klimacie Santorini. Przewodnik obiecał nam niebieskie domki, a prawie wcale ich tam nie było. 😉 Jak kupowaliśmy wycieczkę wspominano też, że zostało tutaj nakręconych kilka scen do filmu Mamma Mia; chociaż w większości kręcili na Skopelos, ale tam nie udało się nam pojechać, bo rejs wypływał koło 5 nad ranem, a my w Velice byliśmy dopiero o 3… Nie rozpoznałam jednak żadnego kadru z filmu. 😉

Żeby zobaczyć piękne niebieskie domy, będę musiała wybrać się jednak na przepełnione turystami Santorini. Chyba że zdjęcia, które pochodzą stamtąd też kłamią i wszystkie zrobione są w jednym miejscu… Ale ja wolę być optymistką i wierzyć w wersję ciekawszą! 😉


Taką Grecję będę pamiętać – wysokie szczyty, długie wędrówki skąpane w słońcu, zielone lasy oraz budzące grozę skały. Gdzieś tam oczywiście przewinie się leniwe wspomnienie opalania, pływania w chłodzącym morzu, wylegiwania się na ganku przed domem oraz objadania się musaką czy souvlakami – ale nie będzie to jedyne co zapadnie mi w pamięć.

Nisia

Meteory. Photo by Czaro (instagram.com/czesu)

Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Chcesz poczytać o konkretnym miejscu? Zajrzyj tutaj.

Posty, które mogą Ciebie zainteresować:

4 myśli na temat “Grecja to nie tylko plaże (Meteory, wąwóz Enipeas)

Dodaj komentarz