Uwaga. Tekst ten pisany był świeżo po wizycie w George Town i dlatego tyle w nim emocji. Postanowiłam jednak zostawić go w takiej formie i tylko dopisać krótkie przemyślenia na koniec. Rozumiem, że niektórzy mogą się ze mną nie zgodzić.
Kiedy czytałam o tym miejscu, miałam już mieszane uczucia i nie wiedziałam, co o tym myśleć. Na miejscu wszystkie emocje pogłębiły się jeszcze bardziej, kierując się raczej w stronę negatywnych uczuć.
Kawałek za portem George Town znajdują się Clan Jetties, czyli stare drewniane domy, stojące tam od dawna, rozwalajające się, śmierdzące, pełne śmieci i szczurów. No dobra, takich miejsc jest kilka i aż jedno z nich było niedawno wybudowane, więc jest nowe i przyjemniejsze, ale tam nie dotarłam, bo znajdowało się dalej i te pierwsze mnie przerosły – byłam głodna, zmęczona i miałam już dość tego widoku. Wszystkie inne, które zwiedziłam, robiły kiepskie wrażenie i sama nie jestem do końca pewna czemu tam poszłam, chyba wygrała ciekawość albo naiwność, że może jednak jest to miejsce inne niż mi się wydawało… Ale nie było.
Czytaj dalej „Promując slumsy jako tradycję – Clan Jetties (George Town, Malezja)”