Jak Nie Wyjeżdżać Na Emigrację (UK)

Jak poprzednio wspominałam, postanowiłam opisać moją przygodę z Anglią, od czasu do czasu rzucając jakąś radą albo przestrogą. 🙂

Na początku było ciężko – ale tak zawsze bywa, więc tym nie można się zrażać. Miałam 19 lat kiedy wyjeżdżałam, byłam młoda i niedoświadczona. Nie miałam pojęcia, że w innym kraju życie wygląda zupełnie inaczej. Tak tylko słyszałam, ale nie wiedziałam, co to znaczy w praktyce. No bo… dwa krany?… ludzie mówiący po angielsku, których nie da się zrozumieć, mimo iż dobrze zna się język?… ROZWIJANE TRAWNIKI?!

Ale, ale, zacznijmy od początku…

bristol_mural

Przejazd

Do Anglii wyjeżdżaliśmy niedługo po wejściu do Uni, samoloty więc nie były tak tanie i popularne. Ponadto, zabieraliśmy duże bagaże – trzeba było w końcu zabrać wszystko, żeby być przygotowanym na każdą ewentualność (typu talerz z kubkiem i pojedynczymi sztućcami, no i do tego garnek, żeby było w czym zupę ugotować). Jechaliśmy autokarem i sama podróż z Trójmiasta do Bristolu (południowy zachód) zajęła około 25h. Szczerze NIE polecam. Gdybym miała ten wyjazd powtórzyć, leciałabym samolotem i połowy rzeczy bym nie zabrała. Da się przeżyć i bez garnka. 😉

bristol_river

Plus był taki, że był to koniec października, więc nie gotowaliśmy się w autokarze jak sardynki w puszce. Ale minusów było o wiele więcej, a głównym jest brak komfortu i jakiejkolwiek strefy prywatnej. Wted bodajże udało się nam i siedzieliśmy obok siebie, ale zdarza się i tak, że wylądujesz koło kogoś, kto nie szanuje granicy swego siedzenia i rozpycha się także na Twoje. Albo ktoś jedzie z psem, któremu tyłek zjeżdżać będzie regularnie na Twoją nogę. Albo jakiś szanowny nieznajomy gapi się na Ciebie non-stop z bliżej niesprecyzowanego powodu… Bywa i tak. W samolocie może być podobnie (no, poza zwierzętami), ale przynajmniej cała podróż trwa ok. 2.5 h, a nie 25.

Od kiedy zaczęłam latać samolotami autokary przestały dla mnie istnieć, biorąc pod uwagę przejazdy międzynarodowe. Nawet jeśli chodzi o cenę to przeloty często wychodzą tutaj taniej. Sprawdziłam pierwszą lepszą datę poza sezonem (padło na 23 września) – RyanAir w promocji 107zł, a Sindbad w promocji 299zł w jedną stronę.

Wiem, że niektórzy boją się latać, bo nieswojo czują się zamknięci w puszce, z której nie ma ucieczki jak już się wzbije w powietrze. Wiem, że jeśli już coś się zdarzy, to szanse na przeżycie są marne. Ale z drugiej strony szanse na udział w katastrofie powietrznej są tak małe, że prędzej zginiesz w wypadku, jadąc do pracy autobusem. Trzeba się więc przemóc, bo strach jest po to, żeby go przełamać. 😉

bristol_port

 

Przyjazd na miejsce

Idealnie jak wyjeżdża się za granicę, trzeba mieć zaklepaną pracę i miejsce do spania. Było to możliwe kiedyś, jest możliwe i teraz. Należy mieć odpowiednie podejście (i sporo cierpliwości) i wiedzieć, gdzie pracy szukać. Ogólnie to można znaleźć pracę zarówno przez agencję polską jak i strony agencji w miejscu docelowym – o tym bardziej szczegółowo następnym razem.

W innym wypadku trzeba mieć zapas gotówki i to całkiem spory, bo można pozostać niezatrudnionym przez miesiąc albo dłużej. A nawet jeśli znajdzie się już odpowiednie stanowisko, należy wziąć pod uwagę, że pracodawcy często nie szukają pracowników na już, ale np. na następny miesiąc. To oczywiście zależy od branży i tego, co chce się robić. 🙂

Bardzo przydatne jest też mieć znajomych lub rodzinę w kraju, do którego się jedzie – nocleg bywa drogi i nie łatwo go znaleźć, nie znając miasta. Nie chcesz przecież wylądować w dzielnicy, gdzie jest niebezpiecznie.

 

Jak to wyglądało u mnie?

Jeśli interesuje Ciebie moja historia i to, jak radziłam sobie z życiem pomimo braku wiedzy i doświadczenia, zernij tutaj. 🙂 Enjoy!

bristol_port2

Nisia

Posty, które mogą Ciebie zainteresować:

8 myśli na temat “Jak Nie Wyjeżdżać Na Emigrację (UK)

  1. No ludzie przeszkadzają..kiedyś mieszkało 8-10 osób w jednej izbie (lub Tipi 🙂 ) i dawali radę..teraz trzeba mieć z 6 pokoi..Po Brexicie ciężko będzie z imigracją :)..a ilu jest naciągaczy na pracę..U nas to trawniki malowali na zielono..Należało by się jeszcze zastanowić, czemu są niebezpieczne dzielnice?..ze szczęśliwości wszelakiej? 🙂

    1. No właśnie te rozwijane trawniki to był dla mnie szok. Wstawię jeszcze zdjęcie, bo udało mi się takie przyłapać leżące na chodniku.
      Ja właśnie lubię wyzwania, a czasem stawiam sobie bardzo wysoko poprzeczkę. W końcu po to się żyje, żeby się ciągle rozwijać (jak te trawniki ;p).

  2. Zdecydowanie się zgodzę, że łatwiej jechać do kogoś niż w nieznane, ale życie to przygoda i sporo można wtedy doświadczyć. Mój przejazd autokarem był długi (i się wydłużył, bo kierowca musiał mieć przerwę), ale nie był najgorszy. Może dlatego, że było tyle wrażeń, że nie miałem czasu skupiać na niedogodności. 😀

    1. Tak, to prawda, że wyjeżdżanie w nieznane to przygoda, ale jeśli zostajesz zupełnie sam w mieście (ba, nawet kraju), gdzie nikogo nie znasz, nie wiesz, jak ludzie tu żyją i nie masz pieniędzy to możesz sobie nieźle sp******ć życie. W końcu nie wszyscy mają szczęście i nie wszystkim się udaje. :]

      1. Grunt to próbować, inaczej nawet we własnym kraju da się wszystko zawalić. 🙂 Ale to fakt, że w obcym kraju może się to okazać łatwiejsze, bo zawsze inna kultura i zwyczaje. 😉

Leave a Reply to Henry Ohara Cancel reply