Zmuszona do komunikacji ;) (Granada, Hiszpania)

W Granadzie po raz pierwszy zmuszona byłam jechać autobusem miejskim, ponieważ dworzec autobusowy, na którym wylądowałam jadąc z Almerii znajdował się ok. 1-1,5h drogi od centrum na piechotę. Bilet kosztował tylko 1.2€, był na 40min i wystarczyło kierowcę poprosić o ticket, bez precyzowania co tam konkretnie się chce (proste!). Pani w informacji na dworcu autobusowym dała mi mapkę z zaznaczoną trasą autobusów, która pokazywała, gdzie się przesiąść. Jednakże na mapce nie zaznaczone były wszystkie przystanki, co na początku trochę mnie zmyliło (bo nie byłam tego świadoma). 😉

318

Zabawne w Hiszpanii jest to, że na przystankach nie ma konkretnego rozkładu, znajduje się tam tylko godzina przyjazdu pierwszego autobusu rano i ostatniego wieczorem. Poza tym określona jest mniej więcej częstotliwość ruchu autobusów w ciągu dnia. Widać Hiszpanie – tak samo jak Indianie czy Meksykanieczasu nie liczą. 😉

319

Chwila na chill out

O 10 rano prawie nikt nie łaził w centrum Granady, było zimno, a miasto jeszcze nie rozbudziło się ze snu. Obeszłam więc spokojnie katedrę dookoła, połaziłam bez przeszkód po bazarze, kupiłam herbatę sypaną w jednym z licznych sklepów herbacianych i spoczęłam w pobliskiej kawiarni na coś do picia i tostados, o których wcześniej wspominałam, co by się trochę ogrzać. 🙂

320

Jak widać na powyższym zdjęciu, w tej knajpce tostadas to była po prostu przypieczona kromka chleba. 😛 Ale nie narzekałam, bo w tych okolicznościach, w tym ciepłym miejscu z widokiem na plac, ten zwykły tost o egzotycznej nazwie, do której zdążyłam już przywyknąć, smakował wyjątkowo dobrze.

321

Spoczęłam więc, kontemplowałam  i pisałam, gdyż pamięć krótka jest, a moja zwłaszcza, bo już skończyło mi się miejsce i nowe wspomnienia trzeba upychać na siłę kosztem starych, 😉 więc do powrotu wszystko bym pozapominała.

This slideshow requires JavaScript.

Tosty były oczywiście smaczne, herbatka dobra, obsługa miła, a kontemplacja tak przyjemna, że kiedy znów spojrzałam w okno, plac pełen był już turystów, a słońce przyjemnie głaskało skórę. To mi uprzytomniło, że przecież trzeba ruszyć w dalszą drogę zwiedzać świat!

Tam, gdzie wszyscy się pchają i miejsca brakuje

Po zameldowaniu w hotelu udałam się do Alhambry, głównego zabytku Granady, do którego wpuszczają ograniczoną liczbę osób, więc bilety są wykupione przynajmniej na najbliższy miesiąc (do Alcazaby i Generalife – oba miejsca wpisane na listę UNESCO) albo na 2 (do pałacu Nazarios, którego nie udało mi się zobaczyć, bo za późno się o tym dowiedziałam).

363

426
Widok na Alhambrę

Mała rada dla tych, co wybierają się do Granady – bilety do Alhambry warto odebrać w księgarni Alhambry na Calle Reyes Catolicos, żeby uniknąć kolejek przy kasach i żeby nie trzeba było iść aż do głównego wejścia (czyli od tyłu).

Alhambra jest dość spora, z centrum idzie się pod górę koło 15-20 minut, więc trzeba sobie zarezerwować ze 3 h na ten spacer i pamiętać o wodzie i ewentualnie czymś do jedzenia (ja poszłam przed obiadem, więc opychałam się batonikami, żeby przeżyć 😛 ).

Co by tu dużo mówić, trzeba to zobaczyć na własne oczy, bo miejsce jest wspaniałe… Chociaż efektu „WOW!” w moim przypadku nie było, ale może dlatego, że głód narastał. 😛 W lato zapewne więcej jest kwiatów, więc miejsce ma większy urok i jest bardziej kolorowe (ale tego dnia było zielono i mnie to w pełni satysfakcjonowało 😉 ).

Chociaż jak teraz przeglądam zdjęcia, to wygląda na to, że jednak trochę kolorowo było:

Gdzieniegdzie delikatnie pomarańczowo:

371

Gdzie indziej trochę fioletowo:

Czasem nawet niebiesko:

A w niektórych miejscach zupełnie różowo!

W Alhambrze kryło się wiele różnych ciekawych budynków i miejsc, więc trzeba było włazić wszędzie, gdzie się dało, żeby czegoś nie ominąć. 😉

Wchodziłam więc w każdy korytarz i każde wejście, bo prawie ominęło mnie chodzenie po murach Alcazaby, a tego nie mogłabym sobie darować… 😉

…i podziwianie labiryntu murowego prawie z lotu ptaka. ;P Było tam też muzeum, ale niestety nieczynne w poniedziałki, więc nie miałam okazji go zwiedzić.

Tam, wiele było miejsc ze śladami architektury arabskiej. Swoją drogą, uwielbiam te wzory na ścianach, drzwiach, bramach. Są tak szczegółowe, że nie można się nadziwić. Wydają się być bardzo tajemnicze, wręcz magiczne…

This slideshow requires JavaScript.

Ciekawe są też gwiazdki na sufitach w łaźniach: 🙂

Trafiłam też chyba do jakiejś szkoły, chociaż mnie bardziej kojarzyło się to miejsce z teatrem, ale napewno nim nie było. 😉 Ale jak widać było po ostatnim poście, miewam dziwne skojarzenia. 🙂

This slideshow requires JavaScript.

Widoki stamąd były przepiękne. Można było siedzieć i godzinami gapić się na góry bądź na miasto.

This slideshow requires JavaScript.

Po zdobyciu Alhambry spoczęłam w pierwszej lepszej knajpce, bo głód zżerał mi już żołądek, a batoniki się skończyły. 😉 Zobaczyłam, że mają danie dnia składające się z 2 dań i deseru bądź picia i stwierdziłam „czemu nie?”. W przewodniku znajomych czytałam, że to się opłaca, ale po spożyciu posiłku stwierdziłam, że wiele prawdy w tym nie ma; głoda żarłocznego zaspokoiłam ledwo ledwo, jeszcze bym coś wcisnęła. 😉 Poza tym jedzenie nie było zbyt dobre, a kelner jakiś mało kumaty, bo nie umiał mi doradzić co zamówić, żeby zjeść tradycyjne hiszpańskie danie (mimo iż po angielsku brzmi podobnie jak po hiszpańsku) i w koncu skończyłam z paellą i kurczakiem, który z Hiszpanią miał tyle wspólnego, że polany był sosem pesto. 😛

No, ale przecież nie przyjechałam tu jeść (czyżby…? 😉 ), tylko zwiedzać i odpoczywać… ej no, ale co z moimi priorytetami w postaci jedzenia i shoppingu?!? 😛 W Almerii nie potrafiłam się powstrzymać i kupiłam sobie bluzkę i sukienkę, oczywiście w klimacie Hiszpanii! 😉 Pożerałam też duże ilości rozmaitego jedzenia andaluzyjskiego i hiszpańsko-podobnego, chyba więc mogę uznać moje priorytety za spełnione. 😉

Nisia

414

Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Chcesz poczytać o konkretnym miejscu? Zajrzyj tutaj.

Posty, które mogą Ciebie zainteresować:

3 myśli na temat “Zmuszona do komunikacji ;) (Granada, Hiszpania)

  1. Określanie częstotliwości kursów w rozkładzie zamiast dokładnych godzin to bardzo dobre rozwiązanie 🙂
    W sporych miastach i często sporym ruchu w ciągu dnia, a mniejszym wcześnie rano czy wieczorem, nie ma problemów z ew. pretensjami pasażerów.

    System komunikacyjny w większości miast hiszpański jest świetnie rozwiazany 🙂

  2. No i dobrze, przyjedzie autobus to się człowiek cieszy :)..po takim „żarłostwie” to można się nie zmieścić w tę bluzkę i sukienkę ;).. a po za tym widoki piękne 😀

Dodaj komentarz