Na Sycylii byłam w zeszłym roku na zaledwie 3 dni i był to wyjazd wypoczynkowy, więc nie zwiedzałam wszystkiego jak szalona. Chodziło o to, żeby zobaczyć niektóre miejsca, na których bardzo mi zależało, ale także powylegiwać się na plaży czy po prostu zjeść coś dobrego i porozkoszować się winem w jakiejś klimatycznej knajpce. Okolice Trapani są dość ładne i do tego w czerwcu nie było tam bardzo drogo, więc nadawały się idealnie.
Włoskie klimaty
Na Sycylię poleciałam w czerwcu, kiedy jest tam jeszcze dość mało turystów – ponoć masakrycznym czasem jest lipiec i sierpień, bo nie dość, że tłoczno to jeszcze mega gorąco i wilgotno. Ja bym pewnie nie narzekała, bo taka pogoda jest dla mnie wspaniała (ach, jak dobrze było w Malezji w ponad 30 stopniach i dużej wilgotności), zwłaszcza że na codzień mieszkam w Polsce, gdzie słońca focha się przez większość czasu i chowa za chmury i smog.
Przez pierwszą połowę września też jest ciepło, morze dość ciepłe, jest za to mało ludzi, więc ponoć przyjemnie spędza się czas w okolicach Trapani. Są to słowa dziewczyny, która mieszka w tym mieście od kilku lat, ale ja jestem w stanie jej uwierzyć. 😉
W każdym razie czerwiec również był odpowiednim czasem na wyjazd: poleciałyśmy na Sycylię z dziewczynami i – jak to w babskim gronie bywa – nie zabrakło opalania ani kąpieli w morzu. Momentami wiało dość mocno, ale był to raczej przyjemny wiatr (poza zimnym wiatrem późnym wieczorem na otwartej przestrzeni przy Salinach).
Ponoć na Sycylii można pić w miejscu publicznym. Jest to dość przydatne, gdy masz ochotę napić się piwa, a niekoniecznie chcesz przepłacać w knajpie albo po prostu nie chcesz nigdzie siadać. Fakt, że trochę dziwnie to wygląda jak ktoś idzie po ulicy z butelką w ręku 😉 – zapewne kwestia skojarzeń z naszej kultury, bo czy to nie głównie pijaczki chodzą z butelkami piwa po ulicy…? Chociaż oni bardziej chowają się po kątach. 😉
Na początku było to dla mnie trochę dziwne i poza naszą grupą niewiele osób z piwem w ręku widziałam, ale zdecydowanie pomaga to się wyluzować, bo nie musisz mieć oczu dookoła głowy. 😉
Z tego co zauważyłam Włochy nie są zbyt czyste – najbardziej zaśmiecony wydał mi się Neapol, gdzie śmieci walały się po kątach, a wizerunku dopełniały brzydkie graffitti. Ale nawet w drodze z Palermo do Trapani widziałam śmieci leżące na plaży, którą mijaliśmy. Niektóre miasta są oczywiście bardziej zadbane jak przybrzeżne Sorrento czy Rzym, ale ogólne wrażenie pozostaje.
Podczas tego wyjazdu bardzo często zdarzało się, że trąbili na nas kierowcy samochodów, kilka razy mężczyźni również gwizdali i zaczepiali. Nie było to agresywne zaczepianie, ale mimo wszystko nigdy nie zdarzało mi się coś takiego tak często. Nie wiem, czy Włosi ogólnie mają takie dziwne zwyczaje, bo inne moje wizyty w tym kraju odbywały się wspólnie z chłopakiem, a tym razem spacerowałam po mieście głównie w towarzystwie 2 innych dziewczyn. Fakt, że często miałyśmy krótkie spodenki, ale naprawdę zaskoczyło mnie takie zachowanie. Szaleństwo jakieś. 😉
Spacer po uroczym Trapani
Miasto było niewielkie (niecałe 70 tys mieszkańców) i dość ładne. Miałyśmy stąd bazę wypadową do innych miejsc. Jak pisałam w zeszłym roku, był to dla mnie wyjazd typowo wypoczynkowy, więc włożyłam jak najmniej energii i czasu w jego organizację, bardziej zaufałam znajomej, która często podrzucała pomysły na atrakcje. Takie podróże też czasem się przydają, zwłaszcza znając moją manię do porządnego sprawdzania każdego miejsca i planowania. O ile to ostatnie daje pewne poczucie bezpieczeństwa, tak dobrze czasem totalnie wyluzować i nie myśleć o tym, gdzie jeszcze chcę pojechać, co zrobić i zastanawiać się, czy starczy na to wszystko czasu.
Stare miasto świetnie nadaje się na spacer, żeby połazić sobie po uliczkach, wpaść na chwilę do parku albo przejść się wzdłuż nabrzeża. Nie ma tu pięknych plaż, ale jak ktoś się uprze (jak my) to da radę się poopalać czy popływać. Będzie trzeba jednak pogodzić się z tym, że piasek jest dość ciemny i sprawia wrażenie brudnego, a niedaleko za plecami jeżdżą samochody. Odważni mogą za to poskakać do wody i łapać rybki. 😉
Knajpki w Trapani
W Trapani dobre knajpki często są pełne ludzi i najlepiej jest wcześniej zadzwonić i zrobić rezerwację, żeby uniknąć stania przez 30 min przed drzwiami. Trzeba też pamiętać, że Włosi tak samo jak Hiszpanie mają sjestę i jedzą obiad wieczorem. Może się więc zdarzyć, że knajpki będą pozamykane wtedy, kiedy zgłodniejecie. 😉 To samo jest ze sklepami, które często zamknięte są w godzinach 12:30-16:00 (w większych miastach czy sezonie turystycznym mogą być otwarte).
Stoliki w restauracjach we Włoszech potrafią stać bardzo blisko siebie (z 10cm) i jak chcesz z większego stolika (a właściwie to 2 zsuniętych razem) skorzystać we 2 osoby to potrafią je rozsunąć lekko, żeby nie marnować miejsca. Pod tym względem czułam się we Włoszech jak w puszce sardynek – o ile tutaj nie było aż tak dużo ludzi, to w Rzymie nie mogłam się przyzwyczaić, bo jednak cenię swoją przestrzeń prywatną i denerwują mnie ludzie gadający tuż obok przy obiedzie i zagłuszający moją rozmowę z drugą osobą. 😉
Pierwszym miejscem, w którym jedliśmy dobre jedzenie było Cortile Ripa, które otwarto już w 1920 roku (a przynajmniej tak twierdzą 😉 ). Poszłyśmy tam w czwartek koło godziny 21 i nie było zupełnie tłumów. Jadłam Bruschettę za €6, która trochę przypominała pizzę i którą dało się najeść. Można było tam też zjeść gnocchi z sosem i dodatkami za €8 i napić się drinka za €5.
Raz jadłyśmy też kolację w dość znanym miejscu Hostaria San Pietro (adres: Largo Porta Galli 4) – jedzenie było bardzo dobre i dość spore, ale weszłyśmy tam tylko dzięki wcześniej zrobionej rezerwacji. Zapłaciłam €3 za pół litra wina i €12 za jedno danie.
Inne polecane przez lokalsów knajpki:
- Trattoria del Corso – adres: Corso Italia 51
- 210 Grammi – Via Giardini 14
- Pizzeria Calvino – Via Nunzio Nasi 71
- Sapori Mediterranei – Via Spalti 23
Saliny
3 km od miasta znajdują się jeziorka solankowe, gdzie produkowana jest sól. Jest to kawałek od miasta, ale można na spokojnie pojechać tam rowerem. Ponoć jeżdżą też autobusy 31N i 31 R, ale nie miałam okazji przekonać się o tym, ponieważ my miałyśmy transport (oprowadzała nas Polka mieszkająca na stałe w Trapani).
Zachody słońca są tutaj bardzo malownicze (ale też szybko się kończą 😉 ). Warto pamiętać o zabraniu bluzy i długich spodni, ponieważ na salinach naprawdę mocno wieje. Ja nie byłam tego do końca świadoma, pojechałam w dość przewiewnej spódnicy i zmarzłam.
Za wstęp płaci się €1.
Erice – imponujące miasto na wzgórzu
Podczas rzucania okiem na atrakcje regionu Trapani, od razu w oko wpadło mi Erice – piękne stare miast położone na wzgórzu – i od początku było to dla mnie miejsce, do którego koniecznie muszę pojechać. Jest ono dość małe i jedno popołudnie wystarczy, żeby sobie połazić i zjeść obiad, popijając dobrym winem.
Pełno tutaj niedużych sklepików z jedzeniem, upominkami, lodami, likierem czy porcelaną. Mają tutaj dość specyficzne lody (niestety nie pamiętam, jak się nazywają), których warto spróbować. Z tego co pamiętam lody te były gęstsze, przez co nie topiły się tak szybko i były mega sycące.
Do tego miasta można dostać się kolejką linową, która zapewnia niezłe widoki na całe miasto. Kolejka niestety zamykana jest jak mocno wieje (a często wieje w Erice, jest to tylko kwestia siły wiatru), więc przy planowaniu krótkiego wyjazdu należy pamiętać o sprawdzenia pogody. Bilet w obie strony kosztuje €9 – po więcej informacji (w tym info, czy kolejka nie jest akurat zamknięta) zapraszam na oficjalną stronę po angielsku.
Mozna tutaj także dojechać autobusem, ale jeździ on dość rzadko. Jest jednak ratunkiem, jeśli pojedziemy na górę i dopiero wtedy zacznie mocniej wiać. Alternatywą jest taksówka (dość droga z tego co kojarzę) albo spacer na piechotę (niestety okrężną drogą, więc pewnie zająłby ze 2h).
Plażowanie w San Vito Lo Capo
Pojechałyśmy tutaj specjalnie po to, aby pobyczyć się na ładnej plaży, która bardzo przypominała plaże Trójmiasta – ładny piasek przyjemnie uciekający spod stóp podczas chodzenia, fale na wzburzonym morzu targane przez wiatr – a do tego widok na ogromną górę niedaleko. W Polsce mamy osobno morze i góry i zawsze zadziwiały mnie krajobrazy, które łączyły obie te rzeczy jak w Cabo de Gata w Hiszpanii, nawet jeśli nie były to gigantyczne góry.
Tutaj na plaży stały żółte parasole z leżakami (płatne), wzdłuż ciągnęła się promenada, w wodzie pływały żaglówki, a niedaleko można było znaleźć pojedyncze białe domki z niebieskimi oknami rodem z Santorini. W czerwcu ludzi nie było zbyt wiele ludzi, miałyśmy więc sporo miejsca dla siebie. Plaża jest dość popularna, więc w lipcu i sierpniu mogą tu być tłumy. Denerwowali mnie sprzedawcy, którzy często łazili z hustami, kapeluszami, naszyjnikami i kokosami do picia, a do tego masażystki oferujące swoje usługi – cały czas ktoś nas zaczepiał, nawet jak próbowało się ich ignorować – takie są uroki turystycznych miejsc.
Dojechałyśmy tutaj autobusem o 8:30 z portu Trapani (1h 20 min w jedną stronę), płacąc €7,50 za bilet w obie strony, a wracałyśmy o godzinie 16. Niestety w czerwcu nie jeżdżą one zbyt często, bo następny autobus do San Vito Lo Capo był dopiero o 13.
Inne polecane miejsca
W Trapani zatrzymałyśmy się w mieszkaniu znalezionym na AirBnb. Właścicielka była bardzo sympatyczna i poleciła nam kilka dodatkowych miejsc, które warto odwiedzić. Nie miałyśmy już na nie czasu, ale może komuś się przyda:
- Wyspa Favignana – szybkie wyszukiwanie u wujka Google w zeszłym roku uzmysłowiło mi, że ta wyspa jest przepiękna. Ponoć warto wypożyczyć rowery na miejscu. Rozkład jazdy promów oraz ceny biletów można znaleźć na stronie https://www.libertylines.it/
- Segesta – grecka świątynia. W porcie w Trapani znajduje się biuro turystyczne Egatour, gdzie można kupić bilety na autobusy i generalnie zapytać o różne informacje. Korzystałyśmy z ich usług i byłam zadowolona (pozwolili mi też skorzystać z toalety przed wejściem do autobusu do Palermo, co uratowało mi życie :D).
- Muzeum Pepoli i Santuario Maria SS Annuziata – przyznaję, że nic o tym nie wiem 😛
- Rezerwat Zingaro – trzeba mieć własny transport, aby dojechać tam z Trapani, jest to wyjazd na cały dzień, ale miejsce ponoć piękne i można poplażować 😉
Palermo
Kilka słów o Palermo gratis, 😉 bo nie znajduje się ono w regionie Trapani. W stolicy zabawiłam jeden wieczór i jeden poranek, ponieważ lądowałam tutaj dość późno i nie było już autobusów do Trapani tego samego dnia, a nad ranem chciałam bardzo zobaczyć katedrę w Palermo, która była piękna.
Wybrałyśmy się tam we trzy, a z resztą spotkałyśmy się potem na dworcu autobusowym. Połaziłyśmy trochę, podziwiałyśmy budowle z zewnątrz, weszłyśmy na chwilę do środka, próbowałyśmy dogadać się z Włochem nie mówiącym po angielsku, aby zrobił nam zdjęcie i poszłyśmy dalej. Nie udało się wejść na wieżę katedry, bo wejść można było tylko o konkretnej godzinie (co pół godziny od 9 do 17), a my miałyśmy bardzo mało czasu. I tak prawie spóźniłyśmy się na autobus – zwiałby nam gdyby pozostałe dziewczyny nie kupiły nam biletu w międzyczasie. Byłyśmy przy autobusie chyba z 5 minut przed odjazdem.
Poprzedniego wieczoru widziałyśmy jeszcze skrzyżowanie Quatro Canti z ładnie zdobionymi budynkami, a w drodze z dworca, tuż za restauracjami ze stolikami przy głównej ulicy, zeszłyśmy po długich schodkach i skręciłyśmy do jakiegoś zaułka, gdzie bawili się lokalsi przy głośnej muzyce i wśród budek z jedzeniem. Miło spędziłyśmy tam wieczór. Niestety nie jestem w stanie znaleźć tej miejscówki na mapie – byłam wtedy zbyt zmęczona, żeby zapisać jakieś sensowne wytyczne. 😛
Bilet na autobus z lotniska do Palermo kosztował €6, a z Palermo do Trapani €9.
Sycylia zrobiła na mnie dość dobre wrażenie, więc całkiem możliwe, że jeszcze tam wrócę. Prawdopodobnie już nie do Trapani, ale chciałabym ponownie zażyć klimatu sycylijskiego i zobaczyć piękne krajobrazy. 🙂
Mapę podróży znajdziesz tutaj.
Nisia
Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Chcesz poczytać o konkretnym miejscu? Zajrzyj tutaj.
Posty, które mogą Ciebie zainteresować:
Widoki to mają ładne 😀