Ci, co odeszli – niektóry z nich byli starzy i zgorzkniali, inni pewnie młodzi i ciekawi nieznanego, chcący zobaczyć cały świat. A może byli i tacy, którzy pojawili się na chwilę, o których nie wiesz prawie nic… ale wszyscy – co do jednego – odeszli, niekoniecznie z własnego wyboru.
Prędzej czy później wszyscy odchodzą, różnica tkwi tylko w tym, jak długo zostają i co sobą ofiarowują. Twardowski napisał „śpieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. No więc tak właśnie robię, idąc za jego radą, chociaż wątpię, żeby było to najlepsze podejście, bo potem człowiek zostaje z bolącym serduchem… 😉 ale w sumie także z miłymi wspomnieniami i chwilami, które warto gdzieś zachować.
Każdy z napotkanych ludzi ma coś ważnego do opowiedzenia, mimo iż może im się wydawać, że są mało wyjątkowi i nic nie przeżyli. Mylą się, bo każdy z nas nosi w sobie coś, czym może się podzielić, jakąś historię, którą warto usłyszeć.
W życiu – jak w podróży – spotyka się wiele osób, słyszy się wiele historii. I mimo iż pamięć nie daje rady każdą zapamiętać to jakaś cząstka tych wszystkich napotkanych ludzi zostaje w nas. I tam łączy się z innymi i rozwija, tworząc naszą własną ideologię, nasz osobisty światopogląd.
Niedługo wyruszam w kolejną podróż. Po raz pierwszy będzie to podróż tego typu – prawdziwa backpackerska, haha! 😉 – z całym bagażem na plecach od miasta do miasta kroczyć będę ja! szła będę, nie śpiesząc się; sama, a jednak nie samotna. I chcę być jeszcze bardziej otwarta na ludzi i rozmowy z nimi, bo ta podróż – jak każda inna – będzie wyjątkowa i nigdy więcej się nie powtórzy 😉
Waham się trochę, mam ochotę zabrać jakiegoś towarzysza podróży, ale z drugiej strony mam wrażenie, że to jest coś, co powinnam zrobić sama; że nauczy mnie to czegoś nowego, zmieni moje podejście do życia – nie jakoś drastycznie, of course, tak w granicach normy. 😉
Zaczynałam pisać tą notkę z zamysłem pokazania zdjęć z cmentarzy i skupieniu się na tym, że ludzie czasem znikają z naszego życia tak szybko jak nagle się pojawiają. I że trzeba iść dalej; przedstawienie zwane życiem musi trwać, bo tu nie ma prób generalnych, jest tylko przedstawienie samo w sobie, bez dublerów. Nikt cię nie zastąpi i nie podpowie jeśli nagle nie będziesz wiedzieć co dalej. Można słuchać rad, ale ostateczna decyzja jak zagrać w tym spektaklu życia i tak należy do ciebie. Jest to zarazem przekleństwo odpowiedziałności, jak i przywilej wolności.
Zaczynałam więc tą notkę z myślą o rozstaniach, a potem myśli potoczyły się dalej same, bez mojej ingerencji, mówiąc o tym, że każdy ma swoją historię… Osobiście lubię i opowiadać swoją, ale i słuchać historii innych, bo jak już wspomniałam, one wszystkie są ciekawe, mają w sobie jakieś interesujące wątki; opowiadacz musi tylko wiedzieć jak je przedstawić, a słuchacz umieć je wychwycić.
A jaka jest twoja historia…?
Nisia
Jesteśmy tylko pyłkiem w Kosmosie :)..najgorzej wybrać się gdzieś z jakąś marudą :D..