Trochę krzyku i plaskaczy ;) – Wrestling we Wrocławiu

Znajomi zaprosili nas w czerwcu na Wrestling, który bodajże odbywa się regularnie we Wrocławiu. Nigdy na takiej imprezie nie byłam, nie wiedziałam czego się spodziewać, ale z chęcią poszłam, żeby się przekonać. 😉

PS. Sorry za kiepskie zdjęcie, ale robione telefonem z kiepską kamerką i to w słabym oświetleniu.

Na początku zdziwiło mnie to, że tak mało ludzi tam było. Zdecydowanie nie jest to event skali wrestlingu, który ogląda się w telewizji. Wyglądało to bardziej na kameralne wydarzenie, gdzie było moze z 50 osób. Znajduje się to w hali, którą przygotowują specjalnie na to wydarzenie, więc wydaje mi sie, że po prostu podstawiają odpowiednią ilość miejsc w zależności od wykupionych biletów.

Ci, którzy przyszli, bardzo się ekscytowali wszystkimi walkami i głośno dopingowali swoich ulubieńców. A widać było, że niektórzy to stali bywalcy i ulubieńców mają. Rzucali też zabawne hasła w stronę nielubianych przeciwników. Zwłaszcza, jeśli na ringu pojawiał się Niemiec.

Albo „Niemiec”, bo w końcu postacie, które kreują wrestlingowcy to są pewne role, które mają wzbudzić określone uczucia w widzach i całkiem możliwe, że Ci „Niemcy” byli Polakami. 😉 Wrestling to tak naprawdę wielkie przedstawienie (i czasem kiepskie), a zapaśnicy to aktorzy i z takim nastawieniem trzeba go oglądać. Inaczej może wydać się po prostu głupi. 😉 😛 Mimo wszystko trzeba pamiętać, że czasem bywa agresywnie i osobom zbyt wrażliwym może się nie spodobać.

Faktycznie niektóre rzuty są niebezpieczne i faceci mogą się tam przypadkiem pozabijać. Ale zabawnie to wygląda, kiedy grożą sobie nawzajem, dumnie wypychając pierś i prężąc muskuły (jeśli je posiadają, bo niektórzy nie mają czym się pochwalić 😉 ), a potem dają sobie plaskacza w klatę, a widownia przy tym krzyczy i wije się w empatii dla cierpiącego. 😀 Trochę jak takie koguty, co mocno się stroszą, a potem tylko plask, plask, i tyle. 😀 Wiem, że plaskacz boli, ale jednak sądziłam, że dadzą sobie wp****** jak na prawdziwych samców przystało. 😂 😉

Ale gdyby tak faktycznie zrobili, to na tym zabawa by się skończyła, więc przedstawienie jest konieczne. 🙂 A widać, że to sprawia ludziom dużo frajdy i zdecydowanie daje okazje, aby sobie powrzeszcze, bo Twój głos zapewne zginie wśród krzyków tłumu.

Czasem wrestlingowcy wpadali na widownię, czasem po prostu siadali na krzesło w pierwszym rzędzie. Jak pisałam, każdy grał jakąś rolę – był Wiking z niemałym brzuchem i swoją Valkirią, był „przystojniak” ze swoim pupilem (drugi chłopak zachowywał się prawie jak pies, tylko na dwóch łapach 😛 ), wspomniani wcześniej Niemcy (na których z miejsca poszedł hejt tylko za narodowość), jakiś mroczny koleś w skórzanym plaszczu, facet z mopem i kilku innych. Niektórzy byli niscy i szczupli, ale był też jakiś gruby koleś – pewnie z 200kg żywej wagi. 😛 Wygląda na to, że każdy może zostać zapaśnikiem. 😉

Doświadczenie całkiem zabawne, pewnie jeszcze tam zawitam, jak będzie czas. Może następnym razem odnajdę w sobie pewne instynkty i będę się drżeć w niebogłosy jak niektórzy. A co mi tam… 😉 😀

Wydarzenie nazywało się MZW Project, następne odbywa się 24 sierpnia – informacje znajdziecie na fejsie.

Bilety kosztowały bodajże 20 zł za normalne miejsce (na ławce bez oparcia), a VIP 25 zł (krzesło zwykle, pierwszy rząd). Całość trwała 2h z jedną przerwą. Na miejscu niedaleko można było kupić coś do picia, nikt też nie czepiał się, jak piło się swoje napoje.

Nisia

Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Chcesz poczytać o konkretnym miejscu? Zajrzyj tutaj.

Posty, które mogą Ciebie zainteresować:

4 myśli na temat “Trochę krzyku i plaskaczy ;) – Wrestling we Wrocławiu

  1. Nie wiadomo – śmiać się, czy płakać. Niby dobrze, że agresja jest jakoś ukierunkowana – ale czemu to takie nieudolne? Nie kupuję tego, ale może po prostu mam inne poczucie humoru 😉

    1. Ja też miałam do tego mieszane uczucia. I możliwe, że wciąż mam, jak się nad tym zastanowię. 😄

Dodaj komentarz