Malowniczy Kościółek i Kolorowy Targ (Chamula, Meksyk)

Chamula jest małym miasteczkiem w stanie Chiapas, niedaleko San Cristobal de las Casas. I tak samo znajduje się w dolinie, skąd są przepiękne widoki na otaczające góry. Ludzie nie mówią tu po angielsku, nie wszyscy nawet po hiszpańsku. Życie toczy się powoli, nikt nigdzie się nie spieszy. Bieda wygląda na nas z każdego zakamarka.

 

chamula2

Kościółek

Na głównym placu znajduje się targ i malowniczy kościółek. Żeby wejść do kościółka trzeba kupić bilet wstępu. Przed wejściem informują nas, że nie można robić zdjęć pod groźbą kary – jaka kara nie wiadomo (a może koleś mówił, a nie zrozumieliśmy), ale wszystko brzmi bardzo poważnie, bierzemy więc sobie groźbę do serca i nie wyciągamy nawet aparatu, żeby ich nie denerwować. Wciąż pamiętamy historię znajomego, który mieszka w San Cristobal i opowiadał, że w Chamuli wbili prezydenta na pal w biały dzień, bo nie spełnił obietnic wyborczych, a policja nie zareagowała. Nie wolno tu więc podpadać lokalnej ludności. 😉

Nie robimy więc zdjęć, nie nagrywamy, nie zakładamy na nos ciemnych okularów – jesteśmy grzeczni i słuchamy pana przed wejściem.

chamula_church

W środku nie ma ławek, ludzie klęczą na podłodze bogato pokrytej igliwem. Powietrze jest aż białe od dymu z palonego kopalu i setek świeczek pokrywających część podłogi i liczne stoliki. Im dłużej tu jesteśmy tym bardziej wydaje się, że nie ma czym oddychać. Drzwi do kościoła uchylone są na oścież, ale powietrze stoi i jest duszno. Liczne płomyki świec tańczą w ciemnościach, tworząc niesamowity klimat.

 

chamula3

 

Przy ścianach stoi mnóstwo figur świętych. Nie przypominają one za bardzo tych z polskich kościołów katolickich – są to figury w normalnych strojach, a nie po prostu pomalowane.

chamula4

 

Niedaleko wyjścia stoi orkiestra dęta – bęben i trąby rozbrzmiewają niemiłosiernie w małym kościółku, tworząc kakofonię dźwięków. Pomieszczenie jest za małe i powstaje chaos muzyczny. Z boku siedzą panowie z instrumentami nieco podobnymi do harfy – nie wiem, co to jest, ale wolałabym posłuchać delikatnego dźwięku strun niż agresywnej orkiestry. No ale cóż, wyboru nie mamy. 🙂

chamula5

 

Dziś odbywa się jakaś fiesta, ludzie składają bogom w ofierze kury i posh (mocny alkohol robiony przez lokalsów). Jesteśmy świadkami jak otwierają butelki, piją i częstują innych. Napatrzyliśmy się już na to miejsce, uciekamy więc od nich, bo posh skosztowaliśmy poprzedniego dnia w ilościach dość sporych, które wywołały kaca mordercę u mojego towarzysza, i nie chcemy tego powtarzać. 😉

chamula6

 

Na szczęście nie zabijają przy nas kur, bo nie jestem pewna, czy chciałabym być tego świadkiem. 😉 W tym dusznym pomieszczeniu, w pół-ciemności, byłoby to przeżycie wzniosłe i tragiczne zarazem.

chamula7

 

Targ

Z kościoła wychodzimy na plac, a potem na targ – tutaj można kupić najróżniejsze rozmaitości, jednak królują przepiękne kolorowe koce, lokalne stroje, męskie bluzy w pasy z kapturami i warzywa. Między stoiskami chodzą kobiety i młode dziewczyny, sprzedając wielobarwne pasy i bransoletki. Nie mogę się oprzeć tym kolorom i kupuję pasy – dwa, bo nie są drogie, a nie mogę się zdecydować, który ładniejszy. Nie wiem, czy kiedykolwiek go założę, ale nawet jeśli nie, będzie super pamiątką! Kupuję je od starej babuleńki, która ma tylko kilka rzeczy – chyba nie ma siły, żeby więcej ze sobą nieść.

chamula8

 

Oglądamy też koce – jadąc do Meksyku nie byłam pewna, czy chcę taki koc, ale widząc je tutaj, nabrałam pewności. Wybieram więc jeden i się targujemy. Kobieta chce całkiem sporo, bo ponad 200 peso – nie jest to może dużo przeliczając na złotówki, ale sprawdziliśmy wcześniej ceny w sklepach i mieli taniej – nie chcemy, żeby z nas zdzierano kasę, sprawiedliwości niech stanie się zadość. 😉

[PS. Okazało się potem, że się pomyliłam i koce za 200 peso były zupełnie inne, więc ta cena była w porządku ;)]

chamula9

 

Kupujemy więc koc po obniżonej cenie i idziemy dalej. Tam widzę koc jeszcze piękniejszy i to w moich kolorach i jak małemu dziecku marzy mi się ten drugi! Na szczęście dogaduję się z Blue, który przywiózł mnie do Meksyku, że on weźmie ten, który już kupiłam, bo jemu też się podobał – dobry z niego człowiek. Kupujemy drugi i wszyscy są zadowoleni! 🙂

chamula10

 

Bieda

Tu widać dużo ludzi biednych, bez grosza. Tutaj nie ma przepychu, jest za to prostota. Po tej historii z prezydentem jestem bardziej ostrożna i na początku mam opory, żeby w ogóle wyciągać lustrzankę i robić zdjęcia. Co jeśli mnie okradną? Jeszcze odruchowo postawię się złodziejaszkowi z rozpaczy przed utratą wszystkich zdjęć i mnie też brutalnie potraktują. 😉 W końcu bieda pcha ludzi do różnych czynów, a niektórym źle z oczu patrzy…

 

chamula11

Informacje o kosztach wyjazdu do Meksyku i przejazdu/atrakcji w tym kraju znajdziesz tutaj.

Nisia

Miejsca w okolicy:

Jedna myśl na temat “Malowniczy Kościółek i Kolorowy Targ (Chamula, Meksyk)

  1. CIekawe, że główna refleksja na temat panującej tam biedy to taka, żeby nie wyciągać aparatu (może jedyna opisana refleksja).

Dodaj komentarz