Ponura zima

Zima to zawsze jest dla mnie jakiś taki ciężki czas – pełen niechcianego lenistwa, obijania się orz braku kreatywności czy entuzjazmu. Zapewne kwestia braku słońca, które – uparcie wierzę – napędza mnie swoimi promieniami i witaminą D. W tym roku jeszcze doszła wzmożona intensywność w pracy, która tymbardziej sprawia, że po powrocie do domu niewiele się chce, i większa świadomość otaczającego mnie smogu. Świadomość ta wzrosła aż tak, że kupiliśmy z Czarkiem oczyszczacz powietrza do mieszkania (koniecznie z nawilżaczem!). Oczyszczacz sobie stoi i szumi dzień i noc, a czy oczyszcza powietrze to tak naprawdę nie wiem, bo nie zaopatrzyliśmy się jeszcze w urządzenie do mierzenie zanieczyszczenia w powietrzu. 😉 Za to jestem przekonana, że nawilżacz działa, bo gardło już nie drapie i nie chłeptam tyle wody w nocy. Wierzę też, że raka płuc nie dostanę – siła sugestii to coś, co zawsze uwielbiałam. 😉

Czytaj dalej „Ponura zima”

Słodkie papużki, które z chęcią odgryzą ci nos ;)

Na Ruskiej we Wrocławiu mieści się mała papugarnia, do której kilka miesięcy temu zabrał mnie Czarek. Oboje nie hodowaliśmy żadnych ptaków ani niewiele o papugach wiedzieliśmy, więc tymbardziej zdziwiliśmy się, kiedy okazało się, że te słodkie ptaszki potrafią być naprawdę złośliwe.

Pierwsze wrażenie – śliczne kolorowe papużki, na które patrzy się z rozmarzonym uśmiechem na twarzy, myśląc jakie to one są słodkie. Ale pierwsze wrażenie w naszym przypadku dość szybko zniknęło. 😉

Czytaj dalej „Słodkie papużki, które z chęcią odgryzą ci nos ;)”

O tym jak to się zaczęło i jakim cudem tyle jeżdżę

Właściwie to chyba nigdy nie pisałam o tym, jak zaczęły się moje podróże, pomimo iż bloga mam ponad 2 lata, a jest to właśnie blog podróżniczy. 😉 Skupiam się raczej na miejscach, które odwiedzam, ale myślę, że ciekawym może być też dlaczego to robię, jak to robię oraz jak do tego doszło. O tym będzie dziś. 🙂

Całe życie chciałam podróżować, chciałam być Martyną Wojciechowską jeżdżącą po świecie i kręcącą materiały o spotkanych ludziach, piszącą artykuły o odwiedzonych miejscach. 😀 I nie chodziło tu o sławę, ale o odkrywanie nowych miejsc, przeżycia i dzielenie się nimi, zarażanie innych swoją własną pasją. Ale nigdy tak naprawdę nic w tym kierunku nie robiłam, bo zawsze miałam wymówki, zawsze coś innego było ważniejsze. Było to takie dalekie marzenie, z góry skazane na niepowodzenie. Tą chęć podróży spychałam na dalszy plan, ukrywałam ją w głębokich czeluściach mojej duszy, udając, że nie istnieje…

Teotihuacan w Meksyku, październik 2016

Punkt kulminacyjny

Aż do momentu, kiedy dużymi krokami zaczęła zbliżać się 30tka – wielka, straszna 30tka (!), która dała mi dużo do myślenia.

Czytaj dalej „O tym jak to się zaczęło i jakim cudem tyle jeżdżę”

Flamenco – Raj dla Zmysłów (Madryt, Hiszpania)

Cieżko jest opisać słowami dobry występ flamenco – to trzeba zobaczyć na własne oczy! 😉

Na początku byłam sceptycznie nastawiona do pokazu, bo kiedyś znajoma Hiszpanka, która w przeszłości tańczyła flamenco i miała nawet specjalne buty i sukienkę, zaprezentowała mi ten taniec i – szczerze mówiąc – nie zrobił on na mnie ogromnego wrażenia. Taniec był ciekawy, ale wydawał mi się mało żywiołowy i czegoś mi tam brakowało.

Dobrze, że się nie zraziłam, bo profesjonalny występ dobrego zespołu wygląda zupełnie inaczej!

Czytaj dalej „Flamenco – Raj dla Zmysłów (Madryt, Hiszpania)”

Jedyny Taki Moment

Czasem tak to bywa, że życie podsyła nam okazje i różne sytuacje, z których można skorzystać. I trzeba je wtedy łapać i chować po kieszeniach, żeby nie uciekły. Nie można ich przegapić, bo jeśli tak się stanie, to nawet nie będziemy świadomi tego, co nas ominęło. A taki moment nigdy więcej już się nie powtórzy, bo w życiu nic identycznego nie zdarza się dwa razy.

Jak ten widok ze zdjęcia, który pojawił się dziś u mnie za oknem po godzinie 16, kiedy byłam bardzo zajęta pracą i zapatrzona w laptopa. Gdyby nie to, że kątem oka przypadkiem zauważyłam coś co wzbudziło moje zainteresowanie, możliwe, że nie wiedziałabym, że mamy dziś taki niesamowity zachód słońca! 🙂

Pamiętajcie, żeby czasem oderwać się od standardowego życia i nie zapomnieć rozejrzeć się w około. Bo może gdzieś tam jest coś albo nawet ktoś, kogo nie zauważacie. 🙂

Nisia

 

Inne posty z okolicy:

5,000 wyświetleń! :)

Właśnie mi stuknęło 5,000 wyświetleń na blogu! Nie jest może czym się chwalić, ale biorąc pod uwagę, że blog jest jeszcze małym 6-miesięcznym dzieciaczkiem, który nie dostał na start żadnej reklamy i nie był w żaden sposób promowany, nie jest to chyba aż tak źle. 🙂

Z tej okazji wygrzebałam śliczne zdjątko z wyprawy do Maroka w zeszłym roku. Wyprawa ta pozwoliła mi uzmysłowić, że pojechać można wszędzie, jeśli naprawdę się tego chce i odpowiednio ustawi się priorytety.

Nisia

Moment Grozy i Euforii

2 sierpnia podjęłam decyzję, że na 100% chcę skoczyć w tandemie i że to musi być w najbliższy weekend! Poszukałam stron, które oferują skoki, zadzwoniłam pod jeden numer, potem pod drugi i tak umówiłam się na niedzielę. 🙂

Emocje

Byłam podekscytowana, ale i mega zestresowana, zwłaszcza wieczorem w sobotę, kiedy próbowałam skupiać się na innych sprawach, a jednak skok cały czas siedział mi gdzieś na samym koniuszku umysłu i straszył. Czym straszył? A no różnymi sposobami próbował mnie podejść, chociaż głównie tym, że spanikuję i psychika mi siądzie… O_o”

Tak, tak właśnie próbował mnie straszyć. Rozsądniejsza obawa byłaby o to, że spadochron się po prostu nie otworzy albo że coś innego z tych bardziej przyziemnych rzeczy pójdzie nie tak. Ale nie, strach logiki się nie trzyma, tak więc mój umysł wymyślił sobie, że psychika może okazać się za słaba. I oczywiście było to totalną bzdurą! 😉

Czytaj dalej „Moment Grozy i Euforii”

Horyzont Zdarzeń

Znajomy poprosił mnie, żebym zrobiła zdjęcia zespołowi, w którym gra, w dość ciekawym miejscu. Udaliśmy się więc na dach, żeby popstrykać kilka fotek. 😉

Przygotowania:

Nie byłam pewna jak wyjdą, bo była to moja pierwsza sesja zdjęciowa (wolę fotografować przyrodę albo ewentualnie robić zdjęcia niepozowane, które uchwycą prawdziwe oblicza ludzi 😉 ). Ale myślę, że niektóre wyszły całkiem nieźle mimo braku doświadczenia (z obu stron, I guess 😉 ).

Czytaj dalej „Horyzont Zdarzeń”