* Na zdjęciu krokiety z szynki jedzone w Sewilli
Po wykańczającym dniu pełnym zwiedzaniu atrakcji Sewilli, zdecydowałam, że następny musi być relaksujący. Postawiłam więc na wino, jedzenie i chillout! 😉
Recepcjonistka hostelu, w którym nocowałam, poleciła mi miejsce na śniadanie, które okazało się wyborne. Złapałam się jednak na tym, że zamówiłam nie śniadanie hiszpańskie, a z innego kraju! Dopiero jak je przynieśli, zorientowałam się, że jest na stronie z international breakfast. 😛 Powinnam była zauważyć wcześniej, bo nazwa niezupełnie brzmiała lokalnie (croque monsieur). 😉 Ale i tak było wysmienite i bardzo podobne do hiszpańskich tostadas. Następnym razem trzeba lepiej doczytywać menu, nawet jak jest się bardzo głodnym. 😉
Potem (oczywiście nie od razu :P) przyszedł czas na obiad. Przyklapnęłam w małej restauracyjce i zamówiłam 3 tapas plus wino różowe. ^^
Potem jeszcze jedno tapas i jeszcze jeden kieliszek wina. 😛 Kelnerka mówiła, że 2-3 tapas wystarczą na osobę, ale widać jestem wyjątkowym żarłokiem i lubię jeść. ;P Wybór był świetny, bo jedzenie nie dość, że ładnie wyglądało, to było przepyszne! Smakowała mi zwłaszcza „sałatka” z krewetek, która miała postać 2 kulek przypominających gałki lodów (nie spodziewałam się tego).
Omlet z sosem „Al Whiskey” i sałatka z krewetek:
Niespodziankę miał zarówno zmysł wzroku jak i smaku (było ładnie przyozdobione i niesamowicie dobre!).
Bakłażan z tuńczykiem:
Kolejnym tapas były krokiety z szynki (te z głównego zdjęciu posta). 🙂
Byłam bardzo zadowolona z mojej wizyty w tym lokalu, mogę go szczerze polecić – znajduje się on gdzieś w okolicy ulicy Alvarez. 😉 Jak widać na poniższym zjęciu, duża część tapas kosztowała tylko 2 Euro.
W Sewilli jadłam jeszcze gazpacho (zupa na zimno podana w kieliszku) i paellę z dużą ilością muszli, z których wygrzebywałam mięsko. 😛
Z innych miejsc – wino z lemoniadą z drobnym tapas w małej knajpce w Granadzie:
Tostadas tak bardzo popularne w Hiszpanii:
Te akurat zjadłam w Granadzie, w większości innych mejsc były z reguły w formie bagietki tostowanej, na przykład ze zmiksowanymi pomidorami, tuńczykiem, pomidorami i tuńczykiem, masłem, sobrados (sos, którego smak ciężko określić, nie jest on ostry, ale odniosłam wrażenie, że jest robiony z papryczki chilli), etc.
Paella, również zjedzona w Granadzie:
Churros con chocolate, sławne w Andaluzji – przypominają placki z jabłkiem, tylko bez jabłka i w innym kształcie. 😀 Najlepiej maczane w czekoladzie – pychota! 😉
Bardzo dobre są też smażone kiełbaski zwane chorizo – przysmak hiszpański.
W Cordobie na obiad poszłyśmy do restauracji na flamenquin, czyli male roladki z polędwicy z szynką. Były bardzo dobre, ale sprzedawali je tylko jako tapas i pół porcji (1/2 raciones). Drugą opcją nie dało się najeść, ale byłyśmy w pośpiechu (jechałyśmy do Medyny!) i trzeba było przynajmniej trochę zaspokoić głód.
Chilloutowałyśmy też przy winie – to był mój motyw przewodni w Hiszpanii w czasie, gdy nie zwiedzałam. 😉 Trzeba przecież czasem się wyluzować, jeśli chodzi się przez prawie 10h dziennie, żeby człowiek odpoczął. Wino i słońce jest najlepszym ratunkiem (chociaż w połączeniu mogą dać wybuchową mieszankę! 😛 ).
W Maladze skusiłam się na tortillę ziemniaczaną i wino:
A następnego razu na 4 tapas! Pychota! ^^
Tapas podbiły moje serce! Jeśli ktoś jest uparty i dobrze poszuka, to znajdzie lokal, gdzie serwują tanie lub duże tapas i którymi da się najeść w normalnej cenie. I ponieważ są to mniejsze porcje, można pławić się w różnorodności! Kiedyś nierzadko zdarzało mi się jeść w fastfoodach, jak wyjeżdżałam za granicę – rozumiem teraz, co traciłam. 🙂
I kontynuując tą nową dla mnie tradycję, planuję najeść się czeskiej kuchni i popić ich piwem już w ten weekend! 😉
Nisia
Inne posty, które mogą Ciebie zainteresować:
- San Sebastian – Cicha Perełka Hiszpanii
- Z Lotu Ptaka (Sa Coma, Majorka)
- Piraci z Majorki 😉 – Jaskinia w Porto Cristo (Hiszpania)
- Grecja po raz pierwszy (Velika)
- Kosmiczne Lazurowe Wybrzeże (Gozo, Malta)
- Spacerując wśród ruin i zapachu pizzy (Rzym, Włochy)
Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Chcesz poczytać o konkretnym miejscu? Zajrzyj tutaj.
Aż zrobiłam się głodna 🙂 Tegoroczny urlop spędziłam na Kanarach, gdzie wypatrywałam tapas- i, niestety, trudno ich uświadczyć w tak pięknej formie jak na Twoich zdjęciach. Mniam!
No mnie się trafiło. Nie wszystkie były takie śliczne 😉 Ale wszystkie w sumie dobre, tylko czasem bardzo małe.
Smak to najważniejsze kryterium 😉
Jej, wszędzie jedzenie widuję: na blogach, w filmach. Żołądek mi zassie od nadmiaru takich widoków. 😀