Życie w dziczy (Khao Sok, Tajlandia)

Khao Sok

Kładziesz się do łóżka, gasisz światło i słuchasz głośnego dźwięku świerszczy. Nawet jeśli masz włączoną klimę to jej szum nie zagłusza tego odgłosu. Od czasu do czasu zakrzyczy jakaś małpa. Jak masz szczęście usłyszysz wydzierającą się cykadę, albo spotkasz ją twarzą w twarz jak wleci w Ciebie gdy wracasz z nocnego safari i nie będziesz wiedział co to za duże bydle Ciebie atakuje. 😉

Czytaj dalej „Życie w dziczy (Khao Sok, Tajlandia)”

Bajkowa świątnia – Wat Rong Khun (Chiang Rai, Tajlandia)

To miejsce było naprawdę bajeczne! Byłam pod wrażeniem od samego początku aż do końca dość krótkiej, półtoragodzinnej wizyty. Jest to świątynia, która najbardziej mi się podobała w Tajlandii i jest to o tyle smutne, że nie jest to tradycyjna świątynia. ;P Pewien lokalny artysta zaczął budowę w 1997 roku, wkładając w kompleks świątynny własne środki finansowe, jest to więc dość współczesna wizja i być może właśnie dlatego trafia łatwiej do ludzi i pobudza wyobraźnię (a przynajmniej moją 😉 ).

Czytaj dalej „Bajkowa świątnia – Wat Rong Khun (Chiang Rai, Tajlandia)”

Bangkok na początek (Tajlandia)

Długo zastanawiałam się, co napisać o Bangkoku, a chciałam zacząć od tego miasta, żeby przynajmniej trochę trzymać się chronologii zwiedzania. Stąd może też pojawiły się opóźnienia na blogu (wymówki! 😉 ).

Było to pierwsze miejsce, które zobaczyliśmy w Tajlandii, na samym początku byłam nim więc oczarowana! Tutaj zakosztowaliśmy street foodu, zwiedzaliśmy piękne świątynie pełne złotych stożków i bogato zdobionych posągów. Ale po tym miejscu został mi też lekki niesmak, bo chinatown, w którym mieszkaliśmy na końcu było brudne i śmierdzące, a to nie jest coś czego chce się zaznać kilka dni po zatruciu pokarmowym. 😉

Czytaj dalej „Bangkok na początek (Tajlandia)”

Podsumowanie 2023 roku

Nie było żadnych notek w zeszłym roku, ale to nie powstrzyma mnie przed zrobieniem rahcunku sumienia. 😉 A może właśnie tymbardziej jest to powód, żeby podsumować tamten rok, który w gruncie rzeczy nie był taki zły. 😉 Napewno dużo lepszy niż 2020 rok, o którym pisałam ostatnie blogowe podsumowanie.

Czytaj dalej „Podsumowanie 2023 roku”

(Prawie) Perfekcyjny wyjazd do Tajlandii

Jak człowiek przestaje wychodzić ze strefy komfortu i się rozleniwia zapomina jakie łatwe jest wyjście poza tą strefę. Ostatnio często jeździliśmy na all inclusive, zorganizowane wycieczki albo kupowaliśmy jednodniowe wycieczki na miejscu, więc mieliśmy jedną bazę wypadową. Albo po prostu wyjazdy były do Europy co zawsze wydaje mi się łatwiejsze. Miałam więc obawy przed zorganizowaniem całego wyjazdu na własną rękę i przenoszeniem się z miejsca na miejsce w Tajlandii, bo to przecież taki niecywilizowany kraj, ludzie na skuterach kradną tu torebki, human traffic jest na rzeczy i w ogóle nie wiadomo jak jest strasznie… 😉

Nic bardziej mylnego – takich wieżowców co w Bangkoku Polska nigdy nie będzie miała. Polacy też często są mniej uprzejmi i mniej wyluzowani niż Tajowie. W Tajlandii bywało bardziej czysto pomimo braku takiej ilości śmietników jak u nas. I pomimo tego, że na ulicach jest chaos – każdy wymija każdego z obu stron, nie ma świateł dla pieszych w wielu miejscach i trzeba mieć oczy dookoła głowy – dość szybko udało mi się odnaleźć w tym wszystkim. I okazało się (po raz kolejny zresztą!), że zorganizowanie własnej wycieczki to był strzał w dziesiątkę!

Czytaj dalej „(Prawie) Perfekcyjny wyjazd do Tajlandii”

Powrót na bloga…?

Pandemia bardzo wybiła mnie z rytmu pisania i zmusiła do szukania nowych zainteresowań i zapychaczy czasu. No i ostatecznie rozleniwiła, chociaż na samym początku sporo jeździłam na rowerze, żeby przynajmniej trochę zaspokoić moja żądze eksploracji. 😉 Bez wyjazdów zagranicznych ciężko było zmusić się do pisania. Zwłaszcza, że przestałam wieczorami patrzeć tyle w monitor i laptop tygodniami potrafił leżeć nie ruszony. Bo lepiej poukładać puzzle albo pomalować.

W tym roku było jeszcze gorzej pomimo tego, iż świat powoli wraca do normalności, a ja mam już za sobą kilka wyjazdów od czasów pierwszego lockdownu. Ale jakoś tak spirala lenistwa rozkręcała się coraz bardziej i bardziej, i wyrywałam się z jej szponów głównie na wyjazdy… Poza pierwszym, do Albanii, gdzie byłam tak zmęczona, że nie wzięłam nawet aparatu, bo stwierdziłam, że i tak nie będę miała siły, żeby go wyciągać i robić zdjęcia. I tak faktycznie było. Sporo spraw się nałożyło i chyba po prostu musiałam odpocząć, zmienić tryb życia i dać mocno na luz.

Czytaj dalej „Powrót na bloga…?”

Bajkowa Baszta Rybacka (Budapeszt, Węgry)

Do Budapesztu pojechałam sama, bo Czaro jechał na długo wyczekiwany wyjazd z chłopakami na rowery do bike parków w Alpach. Ja natomiast nie znalazłam żadnej towarzyszki, ale nie powstrzymało mnie to przed samodzielnym wyjazdem. 🙂 I tak długo czekałam na tą chwilę – aż otworzą granicę i aż nie będzie trzeba nosić wszędzie maseczek (podduszam się w nich na dłuższą metę i ewidentnie to czuję). No i aż będę na tyle zdesperowana i spragniona wyjazdu, że zaplanuje go pomimo ryzyka, że zamkną granicę tuż przed odlotem. 😉

No i w końcu się udało, w lipcu poleciałam do Budapesztu, zahaczyłam o jezioro Balaton, a nawet wsiadłam na rower. 😀 Wybrałam Budapeszt, bo jest to miejsce cywilizowane, w razie zarażenia covidem miałabym szpital, 😉 gdybym czegoś potrzebowała, na pewno znalazłbym to w mieście i było tu sporo atrakcji do obejrzenia. Pojechałam z radością i w ogóle wyjazdu nie żałowałam! 😀

Czytaj dalej „Bajkowa Baszta Rybacka (Budapeszt, Węgry)”

Magiczna wyspa Korfu (Grecja)

Korfu położone jest bardzo blisko lądu przy granicy Grecji z Albanią. Na lądzie są dość wysokie góry, więc można pooglądać ładne widoki z samolotu. Mówią, że to najbardziej zielona wyspa Grecji i faktycznie sporo tu lasów, za to mało miast, więc klimat raczej sielski. Przyznaję, że jest tu całkiem ładnie i przyjemnie. 🙂

Czytaj dalej „Magiczna wyspa Korfu (Grecja)”

Hanami w Japonii

Do Japonii pojechaliśmy, żeby zobaczyć kwitnące wiśnie – nie był to oczywiście jedyny powód, bo Japonia zawsze mi się marzyła, czy to ze względu na cudowną i inną niż europejska architekturę, pyszne jedzenie (sushi <3), czy ciekawą kulturę japońską, która fascynowała mnie prawie od dzieciństwa. Hanami miało być wisienką na torcie i dodać smaczku do wyjazdu. 🙂 Nie byłam jednak świadoma, że aż tak łatwo jest na nie NIE trafić – a przynajmniej nie na najważniejszy moment kwitnienia.

Himeji
Czytaj dalej „Hanami w Japonii”

Śladami samuraja (Himeji, Japonia)

Pamiętacie film „Ostatni samuraj” z Tomem Cruisem? Był kręcony w japońskim mieście Himeji w świątyni Shoshazan Engyo-ji na górze Shosha. I chyba głównie z tego to miejsce jest znane, jak więc można się domyślić – tłoku tam nie ma, ale miejsce jest ładne. 🙂 Do tego dorzućcie cudowny zamek i jest co oglądać! 😉

Czytaj dalej „Śladami samuraja (Himeji, Japonia)”