Pandemia bardzo wybiła mnie z rytmu pisania i zmusiła do szukania nowych zainteresowań i zapychaczy czasu. No i ostatecznie rozleniwiła, chociaż na samym początku sporo jeździłam na rowerze, żeby przynajmniej trochę zaspokoić moja żądze eksploracji. 😉 Bez wyjazdów zagranicznych ciężko było zmusić się do pisania. Zwłaszcza, że przestałam wieczorami patrzeć tyle w monitor i laptop tygodniami potrafił leżeć nie ruszony. Bo lepiej poukładać puzzle albo pomalować.
W tym roku było jeszcze gorzej pomimo tego, iż świat powoli wraca do normalności, a ja mam już za sobą kilka wyjazdów od czasów pierwszego lockdownu. Ale jakoś tak spirala lenistwa rozkręcała się coraz bardziej i bardziej, i wyrywałam się z jej szponów głównie na wyjazdy… Poza pierwszym, do Albanii, gdzie byłam tak zmęczona, że nie wzięłam nawet aparatu, bo stwierdziłam, że i tak nie będę miała siły, żeby go wyciągać i robić zdjęcia. I tak faktycznie było. Sporo spraw się nałożyło i chyba po prostu musiałam odpocząć, zmienić tryb życia i dać mocno na luz.
Czytaj dalej „Powrót na bloga…?” →