Jednego dnia naszego pobytu na Korfu wybraliśmy się do Porto Timoni – miejsca, które widziałam w internecie i które obiecywało super widok (no właśnie – tylko jeden! 😉 ). Byłam pozytywnie nastawiona i bardzo zależało mi na tym, żeby to miejsce zobaczyć.
Szybkie zwątpienie
Jednak rano tego dnia zwątpiłam czy aby na pewno zdjęcie, które widziałam nie było zrobione z drona. W dzisiejszych czasach nigdy nie ma pewności, bo całkiem sporo osób ma drona i często nie da się poznać czy zdjęcie jest zrobione z powietrza czy po prostu z punktu widokowego umieszczonego dość wysoko. Do tego ludzie, którzy wrzucają zdjęcia do punktów na mapie Google (a tam je widziałam) potrafią wrzucić wszystkie zdjęcia z okolicy, a nie tylko w danym miejscu. Oburzające! 😉
Zwątpiłam więc, ponieważ miałam wysokie oczekiwania do Porto Timoni i nie chciałam się rozczarować. Ani ciągnąć nas na drugi koniec wyspy dla miejsca, które mogłoby okazać się niewarte uwagi. 😉 [Offtop – Czaro mówił mi, że zbyt bardzo rozkminiam wszystko i chyba coś w tym jest :P]
Całe szczęście, że pojechaliśmy mimo wszystko – w końcu na urlopie warto się rozglądać i łazić gdzie nas nogi poniosą. 🙂 Bardzo się cieszę, bo był tam najładniejszy widoczek na Korfu, a może nawet jeden z najładniejszych widoczków jaki w życiu widziałam. 🙂
Porto Timoni to wąski i niski przesmyk między dwoma wzgórzami, a po obu jego stronach znajdują się małe plaże i zatoki. Można się tam dostać albo motorówką z pobliskiej plaży, albo podjechać samochodem do wioski Afionas, a potem przejść kawałek w dół wzgórza. Wybraliśmy tą drugą opcję, bo na punkt widokowy pewnie tak czy tak trzeba było się wspiąć, więc mogliśmy to zrobić po drodze. Oczywiście, ten wyjazd był bardzo leniwy i spontaniczny, nie sprawdziłam więc ile się tam idzie, nie szukałam informacji, zadowoliły mnie tylko zdjęcia. Wiedziałam więc tylko tyle, że trzeba wziąć wygodne buty.
Afionas było małe, ale całkiem ładne i jak zawsze trzeba było się tam dostać krętymi drogami często prowadzącymi mocno pod górę. Wioska to bodajże kilkanaście ładnych domów i uliczek z widokiem na pobliskie zatoki i wzgórza. Ulice wąskie, więc ciężko było na nich zaparkować, ostatecznie po okrążeniu okolicy, dla świętego spokoju, zaparkowaliśmy na płatnym parkingu (€4 za dzień).
Nie do końca dogadaliśmy się z kolesiem biorącym opłaty, który miał bardzo ładny amerykański akcent (prawie nie było słychać że angielski to nie jest jego natywny język), ale za to chyba słabo rozumiał i mówił. Byliśmy więc przekonani, że droga do Porto Timoni jest w innym miejscu niż wioska na szczycie i nie zabraliśmy dodatkowej torby z rzeczami plażowymi. Po jakimś czasie trzeba było się po nią wrócić i znowu maszerować w górę. 😀 Przynajmniej miało to dobry wpływ na naszą kondycję. 😉 No i zobaczyliśmy dodatkowy punkt widokowy na samym szczycie (zaznaczony na mapach Google jako Afionas Sunset).
Wspinaczka
Na plaże z Afionas można się dostać różnymi dróżkami, my wybraliśmy tą zaczynająca się najniżej (Google nie kłamie w tym wypadku, można podążyć za jego wskazówkami) – droga była dość stroma i bardzo kamienista, po półgodzinnej przechadzce można było odczuć przemęczone mięśnie łydek lub kolan. Zdecydowanie nie był to trekking odpowiedni na pokonanie go w klapkach, ale niektórzy uparcie szli dalej i dalej w towarzystwie charakterystycznego „klap klap” (kto by się spodziewał! skoro na Giewont wchodzą w klapkach, to kogo dziwią klapki na greckiej wyspie w temperaturze 30 stopni? 😉 ).
Dróżka prowadziła między krzakami, z małą ilością drzew, więc trzeba było iść w gorącym słońcu – kapelusze przydały się tutaj doskonale. 😀 Trochę ludzi mijaliśmy na wąskim szlaku, ale jakichś szczególnych tłumów nie było. Co jakiś czas odsłaniały się przed nami ładne widoki na zatokę po lewej stronie i plażę Agios Georgios w dole. A ja coraz bardziej niecierpliwie czekałam na widok na przesmyk i po raz drugi tego dnia zaczęłam wątpić. 😀
Trzeciego zwątpienia już nie było. 😀 Po wielkich trudach schodzenia po nierównych kamieniach w słońcu wreszcie dotarliśmy na punkt widokowy i wreszcie doczekałam się tego: 😀
Miejsce było super, a widoczek godny wspinania się w słońcu! 🙂 Niestety była tam kolejka ludzi czekających na zrobienie zdjęcia, a miejsce było małe i wąskie, więc nie dało się tam po prostu postać i podziwiać przez dłuższy czas. W praktyce więc patrzyłam na to piękne miejsce w całej swej okazałości jakieś 3 minuty. 😛 No ale, nie można mieć wszystkiego i tak było warto tam iść dla tylko kilku minut pięknego widoku, które złapałam stając nas przepaścią dwa razy.
Na końcu świata (praktycznie)
Na plaży nie ma żadnej infrastruktury, bo jest to trudno dostępne miejsce – żadnych toalet (miejsce w krzakach też ciężko by było znaleźć), przebieralni czy budek z piciem czy jedzeniem – nic, tylko dwie piękne dzikie kamieniste plaże. 🙂 Co ciekawe, na naszej plaży większość ludzi to chyba byli Polacy, bo ciągle słyszałam język polski.
Gdyby ktoś potrzebował wydostać się stamtąd szybszą drogą to od czasu do czasu podpływały po ludzi motorówki i pewnie można było zabrać się przy okazji. Na plaży była też tabliczka z numerem telefonu po motorówkę. Obiła mi się o uszy cena €28 za kurs w jedną stronę (na kilka osób), ale pewności nie mam, bo sama nie płynęłam.
W drodze powrotnej zaszliśmy do restauracji Zeus throne znajdującej się na górze przy wiosce. Z czystym sercem mogą ją polecić – spodziewałam się, że w miejscu gdzie nie ma dużej konkurencji i jest taki zajebisty widok nie będą się szczególnie starać o jakość jedzenia, a tu miła niespodzianka! Zjedliśmy tam przepyszne jedzenie w rozsądnej cenie! ❤️
PS. Zdałam sobie sprawę, że na żadnym zdjęciu nie ma żadnego z nas przodem 😛 Chyba byłam tak zachwycona widokami, że nie chciałam mieć zdjęć z przodu, tak więc już zostanie 😛
Nisia
Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Chcesz poczytać o konkretnym miejscu? Zajrzyj tutaj.
Posty, które mogą Ciebie zainteresować:
Fajnie jak ktoś może pozwolić sobie na częste podróże, szczerze zazdroszczę. Mi też się marzy taki tryb życia,ale niestety aktualne zobowiązania mi na to nie pozwalają.
Nisamowite miejsca, piękne zdjęcia 😄
piękne widoki szczególnie zimową porą oglądane 🙂 pozdrawiam serdecznie 🙂