Drugi dom (Bristol, Anglia)

Niedawno byłam w Bristolu, więc chciałam coś na ten temat napisać – będzie to też odpoczynek od Hiszpanii, o której wciąż piszę na blogu od jakiegoś czasu 😉 (ale tyle jest do opowiedzenia! tyle wrażeń i emocji! jak tu więc nie pisać?! 😉 ).

Jadąc do Anglii nie ma u mnie tego podekscytowania, które towarzyszy mi podczas wyjazdów w nieznane. Owszem, są emocje związane z odwiedzinami znajomych, ale jest to zupełnie co innego, jakby na innym poziomie. Nie biegam z aparatem i wywieszonym językiem, wytrzeszczając na wszystko wielkie oczy (no, chyba przedstawiłam to wystarczająco obrazowo 😉 ), a pobyt mój odbywa się w spokoju. Tym razem na przykład zrobiłam tylko 2 zdjęcia i to telefonem. 😉 Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby aparat spakować.

bristol_crazy_tree

Mieszkałam w Anglii kilka lat i od długiego czasu uważam ją za mój drugi dom. Nie dziwią mnie więc ludzie nadużywający słowa „please” i „sorry” na każdym kroku (podczas gdy ci, co tego nie robią uważani są za niegrzecznych), ani to, że kobiety używają piskliwych głosików w tonie oficjalnym (sama się tego nauczyłam nieświadomie 😛 ). Nie drażnią mnie już dwa krany – osobny na zimną i na ciepłą wodę – dzięki którym można się poparzyć lub zmrozić skórę. Nie wkurza, że Anglicy bywają bardzo (dyplomatycznie mówiąc) nierozsądni i bez wyobraźni. Nie zauważam też, że Bristolijczycy nie wymawiają często „t”, mówią więc „ba-er” na masło albo „ło-er” na wodę. Bardziej powiedziałabym, że wzbudza to mój sentyment…

bristol_street_art2

Cieszę się, że nie muszę tam prowadzić samochodu, bo przyzwyczajenie się do ruchu lewostronnego i pieszych wyłażących co chwilę na jezdnię (przechodzenie przez ulicę w miejscu niedozwolonym nie jest w UK wykroczeniem) mogłoby być trudne. Ale pewnie i to byłoby do ogarnięcia. 😉

Ale Bristol bywa także piękny, kolorowy, zaskakujący i intrygujący.

 

W 2011 odbył się festival street art pod nazwą See No Evil, po którym zostało na ścianach budynków w centrum kilka całkiem fajnych graffitti. 🙂

 

Nisia

Szukasz inspiracji na kolejną podróż? Tutaj znajdziesz link do mapy z zaznaczonymi miejscami, w których byłam, i linkami do notek.

Posty, które mogą Ciebie zainteresować:

4 myśli na temat “Drugi dom (Bristol, Anglia)

  1. O jaaa. Ilu z tych graffitti już po prostu nie ma. A ilu w sumie to nawet nie widziałem. 😀 Musiałabyś się przejść po Bristolu raz jeszcze – graffitti to jedyny element dynamicznie się zmniejący. 🙂

Dodaj komentarz