Będąc na Malcie, koniecznie trzeba odwiedzić Mdinę – dawną stolicę. Jest to miejce pełne wąskich klimatycznych uliczek, które dodają mu uroku. Mnie niestety nie było dodane w spokoju krążyć po mieście, bo cały dzień lał deszcz (nie ma się co dziwić, bo Maltę odwiedziłam w grudniu, kiedy najwięcej pada). Ale mimo to miejsce wywarło na mnie wrażenie – napewno wrócę jeszcze na Maltę i napewno do Mdiny. 🙂
U wejścia do bram:
Złapała mnie piękna deszczowa pogoda:
Ale na chwilę nawet się rozjaśniło – taki drobny prezent od życia 😉
… tylko po to, by za chwilę znów mogło padać 😉
W sumie to nie narzekam, bo trochę na Malcie widziałam, a padało może ze 2 razy w ciągu tygodniowej wizyty. Szkoda tylko, że ostatniego dnia i że przemokłam tak, że trampki miałam mokre aż do powrotu do domu (kto jedzie w trampkach na Maltę przy 17 stopniach i w czasie pory deszczowej…? – nie polecam 😉 ).
Jak miałam dość deszczu schroniłam się w lochach Mdiny znajdujących się niedaleko wejścia. Nie była to świetna atrakcja, ale pozwoliła mi zabić trochę czasu. 😉 Uwaga, ludzie wrażliwi może nie powinni dalej zerkać. 😉
Nisia
Inne posty o Malcie:
Jak pięknie! Malta to niesamowite miejsce 🙂
Deszczowa pogoda też nie jest zła! Mało ludzi jest wtedy! No i pada, ale to tylko woda. Zawsze można się skryć gdzieś (np. przy kominku) i wysuszyć. 😀
To prawda, takie sa plusy. Chocoaz ja probowalam skryc sie i ogrzac tego dnia przy kominku, ale gasl co chwile i bylo zimno, wiecej bylo chwil frustracji niz korzysci 😉
Trzeba było kominek zmotywować odpowiednio. 😀
Wychodzi to poza moje umiejetnisci. Zwlaszcza ze to byl elektryczny kominek. Przerastalo to takze obsluge knajpy niestety…
Elektryczny to można popieścić. Albo on Ciebie. 😛