Na setną notkę na blogu (i prawie 10 tys wyświetleń) trzymałam coś specjalnego 🙂 (przez co przedłużył się nieco proces publikacji). Opowiem Wam więc o wycieczce do pół-podwodnej jaskini znajdującej się w Porto Cristo na Majorce (wschodnie wybrzeże). Jak zobaczycie, jedynym celem wyjazdu na tą hiszpańską wyspę wcale nie musi być obijanie się na plaży, można spędzić wolny czas bardziej ekscytująco. 😉
Nie mam żadnego doświadczenia w montowaniu filmików, więc musicie mi to wybaczyć. 😉
Pierwszym małym wyzwaniem jest wskoczenie do wody z pontonu, którym przypłynęliśmy pod jaskinie, do wzburzonego morza. Niektórzy mogą mieć drobne obawy świadomi tego, że nie sięgają dna (może po raz pierwszy w życiu), zamiast więc wskakiwać z impetem i ryzykować, że opiją się bardzo słonej wody, zręcznie ześlizgują się do morza.
Następnym drobnym wyzwaniem jest nauczenie się pływać w piance, bo niby z założenia jest to prostsze niż pływanie bez niej, ale okazuje się, że zasady poruszania się w wodzie są w takim wypadku nieco inne i trzeba zdać sobie z nich sprawę, bo nikt niczego nie objaśnia. 😉 Na przykład pływanie żabką w piance jest zupełnie nierealne, bo tyłek idzie automatycznie nad powierzchnię, a tym samym głowa pod wodę, co lekko utrudnia poruszanie się nad falami. 😉 Ale za to jest możliwe, aby stać w wodzie pionowo i lekko ruszać rękami i nogami poruszając się powoli do przodu – bardziej przypomina to zabawę niż pływanie i przy tym mocno uczy cierpliwości. 😉
Potem nadchodzi trochę większe wyzwanie, bo po krótkiej walce z falami i pianką trzeba wpłynąć do jaskini. Jeśli masz szczęście, poziom wody nie będzie zbyt wysoki i nie okaże się to zbyt trudne. Jeśli natomiast fale rozbijają się mocno o skały przy wejściu, musisz (tak jak my) wyciągnąć rękę daleko przed siebie, żeby złapać jednego z opiekunów, a potem dać nura pod wodę, żeby uniknąć uderzenia kaskiem o sufit (czyli skały). Ale nie martw się, nie jesteś sam – z przodu ciągnie Ciebie jeden instruktor, a z tyłu pcha drugi, jest więc bardzo małe ryzyko, żeby ta akcja się nie powiodła. 😉
Jak się okazało w naszym przypadku – mieliśmy szczęście, bo przez silne fale następnego dnia nie organizowali już wycieczek, bo nie dałoby rady wejść (ani wyjść) do jaskini.
Pierwszy (najważniejszy) etap masz już za sobą, możesz więc być z siebie dumny – chyba że własnie walczysz z narastającym uczuciem klaustrofobii (nawet jeśli do tej pory było Ci obce) – zdajesz sobie bowiem sprawę, że droga, którą właśnie pokonałeś jest jedynym wejściem (i wyjściem!).
Szybko to jednak mija, bo eksplorowanie jaskini jest niezmiernie ciekawe i można się przy tym zrelaksować (o ile kręcą Ciebie takie aktywności).
Oglądasz wszystko wokół, jednym uchem słuchając przewodnika opowiadającego o niesamowitych formacjach skalnych i fantazjującego na temat piratów chowających tutaj skarby – w końcu jest to miejsce idealne: nierzucające się w oczy i zauważane tylko przez wtajemniczonych.
Zauważasz piękne stalaktyty i stalagmity oraz inne twory ziemi. 🙂 Dużo chodzisz po skałach – czasem jest to łatwe jak spacer po bułki, a czasem wymaga ześlizgnięcia się z bloku skalnego czy wspinania się w górę. Jest też wyjątkowe miejsce z pięknym widokiem na podziemne jezioro – jeśli będziesz mieć farta, jako wybraniec siądziesz na skale kilkanaście metrów nad jeziorem, a nogi będą zwisać Ci bezwładnie, bo zabraknie dla Ciebie miejsca na oparcie ich. 🙂 Za to widoki są niesamowite, zwłaszcza gdy wszyscy wyłączą latarki i zostanie tylko jedna rzucająca światło na kilkanaście metrów wgłąb wody.
Kolejnym wyzwaniem jest zeskoczenie ze skały (nie, nie z tych kilkunastu metrów, ale jak już zejdziesz na dół 😉 ), bo nie ma innej drogi. Widzisz, że jedyna opcja to skoczyć z kilku metrów do wody (chociaż z początku możesz to negować), ponieważ próba schodzenia po śliskich stromych skałach może skończyć się upadkiem i uderzeniem w głowę. Kombinujesz więc jeszcze przez chwilkę, bo każdy pokonany w dół centrymetr daje Ci zmylne poczucie bezpieczeństwa, by potem skoczyć z kilku metrów do wody. I mimo iż zawsze unikałeś skakania ze skał, mimo iż zawsze się tego bałeś, zaczynasz zdawać sobie sprawę, że nie jest to ani trudne ani niebezpieczne, a okazuje się nawet całkiem fajne i ekscytujące. 😉
Dochodzi do tego jeszcze ulga spowodowana tym, że tutaj woda jest idealnie czysta – nie grozi Ci więc wypalenie przełyku słoną wodą, bo takiej tu nie ma. 😉 Jeśli już więc pozbyłeś się strachu, nie martw się – kawałek dalej znów czeka Ciebie przymusowy skok. 🙂
Kolejnym ciekawym przeżyciem jest położenie się na powierzchni wody, kiedy wszystkie światła zostały zgaszone. Dryftujesz tak w zupełnej ciemności, w ciszy, nie wiedząc dokąd zmierzasz ani co znajduje się naokoło Ciebie. Totalnie nic nie widać i tylko Twoja wyobraźnia może pomóc Ci połączyć kropki i stworzyć obraz otaczającej Ciebie rzeczywistości – czy w międzyczasie coś sobie dopowie, by wzbudzić lęk? Czy będziesz tak leżeć w nicości, bez kontaktu ze światem zewnętrznym? 😉
Eksploracja jaskiń jest naprawdę niesamowitym przeżyciem, zwłaszcza jeśli idziesz pod czyjąć opieką i nie musisz się niczym martwić. 🙂 Koszt naszej wycieczki to 69 Euro. Woda miała około 19 stopni – bez pianki więc byłoby ciężko, żeby się nie wyziębić i wciąż czerpać przyjemność z pływania. W bazie dostajesz pianke, kask i butki gumowe (przydają się, bo inaczej można się poobijać i podrapać).
Na miejsce płynie się dość szybko pontonem, co przynosi wielką frajdę – ponton unosi się często w powietrzu i potem z wielkim hukiem opada na fale, wywołując piski i salwy śmiechu podróżnych. Załoga pilnuje, żeby wszystko odbyło się przyjemnie i bezpiecznie. Cała wyprawa trwa około 2,5 – 3 h. Jest możliwość podwiezienia z i do hotelu. W trakcie robione są zdjęcia, które można potem kupić za 10 Euro (niestety była awaria techniczna z naszymi zdjęciami i dostaliśmy tylko te ogólne, a nie robione danego dnia ;( ).
PS. Czaro filmował wycieczkę używając kamerki zamontowanej na klatce piersiowej, więc nie topił się w przeciwieństwie do tego, co sugerują niektóre filmiki (gdyby miał kamerkę przymocowaną do kasku). 😉
* Wpis zawiera zdjęcia od Skualo z Porto Cristo (oznaczone logiem) – ciężko było zanurkować z lustrzanką pod wodę. 😉 Pozostałe pochodzą z kamerki sportowej Czarka, który brał udział w wycieczce razem ze mną. 🙂
Nisia
Inne wpisy z okolic:
a jak nazywa się firma z którą organizowane są te wycieczki do jaskini ?
Skualo, w notce jest podany link do ich strony: https://www.skualowatersports.com/adrenaline-activities/the-sea-cave/
Imponujące. Brawa za odwagę 🙂
Takie skaknie do wody to musi być przeżycie. 😉
Jest 🙂 zwlaszcza dla kogos kto nigdy tego nie robil bo unikal skakania do tej pory 🙂 ale pomaga fakt ze wlasciwie nie ma sie wyjscia 🙂
Zgaduję, że dla opornych był kop w tyłek od opiekuna? 😉
Nie bylo az tak opornych :p ale jak sie wahalam to Czaro mowil ze opiekun podchodzil do mnie i wlasnie myslal ze mnie popchnie, ale zdazylam skoczyc 😉
Fanastyczne miejsce! Gratulacje z okazji setnego postu 🙂
Dziekuje 🙂 Ciesze sie ze sie podoba, dla mnie bylo to miejsce wyjatkowe