Agua Azul – po hiszpańsku błękitna woda – są to ciągnące się przez kilka kilometrów wodospady w Meksyku w stanie Chiapas. Z reguły charakteryzują się przepięknym kolorem wody, który nadaje im uroku. Jeśli natomiast pojedziecie tam tuż po obfitych deszczach Waszym oczom ukaże się porywista brązowa rzeka, która zupełnie nie pasuje do delikatnej nazwy. 😉 Co wcale nie oznacza, że nie warto jechać – wprost przeciwnie! 🙂
Wycieczkę do Agua Azul można wykupić będąc w Palenque – w Meksyku nie trzeba martwić się o kupno lokalnych wyjazdów z wyprzedzeniem, wystarczy wyjść na ulicę i dobrze się rozejrzeć. 😉 Ewentualnie zapytać o bus colectivo do miejsca, w które chcemy się udać i po problemie.
W październiku 2016 roku jednodniowa wycieczka do Agua Azul i Misol-ha kosztowała zaledwie 270 peso za osobę (wliczając wstęp), czyli około 50zł. Można było również zapłacić za sam transport, ale wychodziło na to samo, jeśli chodzi o łączne koszty (więcej o kosztach wyjazdu do Meksyku i przejazdu/atrakcji w tym kraju znajdziesz tutaj).
Na miejscu witała nas kamienna droga przypominająca mały deptak z małymi straganami, gdzie można było zjeść albo nabyć lokalne wyroby. A dalej była już tylko woda i kaskady (z pewnymi wyjątkami, jak będzie widać niżej 😉 ).
Ponoć jest tam około 500 wodospadów, które ciągną się na kilka kilometrów – mnie nie udało się dojść na sam koniec (czy to w ogóle wykonalne? 😉 ), bo miałam około 3h na spacer. Zawróciłam więc gdzieś po godzinie.
Normalnie woda w Agua Azul ma piękny błękitny kolor z powodu minerałów, które się tam znajdują. Teraz jednak woda pełna była błota i piasku, które dzika rzeka porywała ze sobą. Tego dnia żywioł pokazywał swoję siłę – w niektórych miejscach woda wdarła się nawet na chodnik.
A mi mimo tego niektórzy śmiałkowie kąpali się w rzece – były na niej wyznaczone miejsca zwane „plażami”. Niektóre wyglądały tak, że osobiście bałabym się do nich wejść w obawie, że rzeka porwie mnie ze sobą – a nie należę do osób skorych do strachu. 😉 W jednym miejscu, kawałek od brzegu, była dziewczyna po szyję w wodzie rozmawiająca ze znajomymi na lądzie. Trochę to wyglądało jakby miała problem z powrotem – czy tak rzeczywiście było? – nie wiem – ale myślę, że taka możliwość istniała.
Od czasu do czasu można było spostrzec ślady cywilizacji – jak widać Coca Cola dotrze wszędzie. 😉
Ale im dalej szliśmy, tym bardziej dzikie i opuszczone wydawało się to miejsce. Rzeka szalała obok, a droga została opanowana przez wielkie mrówki. Staliśmy z boku, obserwując je z fascynacją. I ta chwila wystarczyła, żeby mały zwiadowca zaczął rozglądać się w terenie (czyt. mój znajomy znalazł ogromną mrówkę na swojej łydce – z 10 razy większą niż żyją w Polsce). 😉
Zwieńczeniem wycieczki były ogromne krewetki zjedzone w lokalu na początku drogi na Agua Azul. Dużo krewetek w życiu zjadłam (uwielbiam je!), ale te były naprawdę spore. 😉
Zabawna sprawa, że spotkaliśmy tych samych turystów w Meksyku w różnych miejscach. Jakoś tak nasze drogi kilkakrotnie skrzyżowały się z jedną parą i jedną kobietą (nie podróżowali razem). To dość ciekawe jaki ten świat jest mały. 😉 Warto z takimi ludźmi rozmawiać, jeśli jeździ się na własną rękę i do tego nie ma planu, którego trzeba ściśle się trzymać. Można wtedy dostać informacje o ciekawych miejscach czy noclegach. My w taki sposób właśnie dowiedzieliśmy się o Mazunte – przepięknej osadzie położonej nad brzegiem Pacyfiku, gdzie spędziliśmy kilka dni (napawdę było warto!). Poza tym miło czasem zobaczyć w drodze znajomą twarz, nawet jeśli jest to ktoś, kogo nawet nie zna się z imienia. 🙂
Nisia
Podobne wpisy:
Hmm.. ja tam byłem w spokojnym okresie, gdy nie było obfitych opadów i porywistych rzek. Kaskady były bardzo spokojne, miejscamy dało się chodzić „po wodzie” ;-). Tam gdzie głębiej, to chłopaki przeprawiali turystów na prowizorycznych tratwach, w innych miejsach dzieci i dorośli się kąpali.
To brzmi bardziej jak opis tego miejsca 🙂 Ale mnie bardzo podobal sie wodospad Misol-ha, ktory nie bylby tak piekny gdyby nie bylo opadow. Cos za cos 🙂
500 wodospadów?! Na RPA przypada dosłownie kilkadziesiąt (może), rozrzuconych po całym kraju. Niesamowite!
Nie wiem czemu, ale patrząc na zdjęcia, miałem ochotę wziąć ponton i sobie trochę „popływać” 😉
To pewnie bylaby niezla frajda 😀
Albo poważny przypadek na oddzialne intensywnej terapii 😉
robi ogromne wrażenie