Gozo to przepiękne miejsce – idealne dla tych, co kochają przyrodę, morze i skały. Cała Malta ma bardzo długą linię brzegową, więc jest sporo miejsc, gdzie można podziwiać piękne klify, ale mnie najbardziej urzekła Gozo – druga co do wielkości i bodajże mniej zaludniona wyspa w tym kraju. Miejsce, które zapamiętałam najbardziej to wybrzeże Dwejry z przepięknym Azure Window, które znajdują się na zachodzie.
Do Gozo pojechałam tylko na 1 dzień, więc była to pogoń z czasem. Po pierwsze, za późno wstałam, ale po przyjeździe praktycznie w nocy i długim, męczącym tygodniu zamierzałam trochę pospać, więc na śniadanie zeszłam dopiero o 9. Po drugie, podróż do Cirkewwy (drugi koniec wyspy, skąd można dostać się na Gozo) trwała koło godziny, a podróż promem dodatkowe pół – byłam więc w Gozo po 12. Po trzecie, jechałam autobusem objazdowym Hop on hop off, który kończył jeździć koło 18. Wrócić na Gozo innego dnia już nie mogłam, bo w ciągu tygodnia pracowałam do godz 17. Miałam więc niecałe 6h, żeby pozwiedzać to, co chcę. A jak się okazało – było tego całkiem sporo!
Na południowy zachód znajduje się Azure Window, które jest odpowiednikiem Blue Grotto znajdującego sę na Malcie. Ostatnio obiło mi się o uszy, że jedno z dwóch jest znane z Gry o Tron – nie pamiętam, które i nie jestem w stanie tego potwierdzić, bo nie oglądam, ale fani pewnie by poznali. 😉 Azure Window jest to wielki łuk skalny, który może przypominać ogromne okno na świat. 😉
EDIT: Azure Window runęło niedługo po tym jak pisałam tą notkę, nie wygląda już więc tak jak na zdjęciach.
Tuż obok znajduje się Inland Sea (malutki zbiornik wodny, do którego woda dostaje się przez dość sport otwór w skale), a kawałek dalej jest też Fungus Rock – najmniejsza wysepka na Malcie.
Na to ostatnie nie dotarłam, ale moją przechadzkę po Dwejrze zaczęłam od Inland Sea, a właściwie od przejażdżki małą łódką. Było nas koło 7 osób, a morze kołysało nami we wszystkie strony! Bujało i bujało i gdybym miała chorobę morską to napewno moj żołądek by tego nie wytrzymał. 🙂 Na szczęście nic takiego mi nie gozi i dla mnie chybocząca się łódka sprawiała dużo frajdy i powodowała dużo śmiechu – reakcje innych pasażerów były podobne.
Podziwialiśmy więc przepiękne niebieskie morze i pokryte koralami skały. Jak zbliżaliśmy się do skał, fale rzucały nami z większą mocą, ale kamizelki ratunkowe, które musieliśmy założyć jeszcze przy brzegu, dawały nam złudne poczucie bezpieczeństwa. Złudne, bo wątpię, żeby mogły nas uratować, gdybyśmy zostali rzuceni morzu na pożarcie! 😉
Woda miała tak intensywny kolor, że nie mogłam wyjść z podziwu. Czasem to bywa niesamowite, że takie „zwyczajne” coś jak morze (wychowałam się nad Bałtykiem) potrafi przynieść nieoczekiwane wrażenia i emocje. 🙂
Nasz przewoźnik wskazał nam też skałę, która miała wyglądać jak krokodyl – mnie osobiście bardziej przypomina ona kameleona. 😉
Azure Window podziwiałam więc najpierw z wody, a potem z nabrzeża, od drugiej strony. Tam pełn było skał o dziwnych, w interesujących formach. Wzbijały się w górę wielkimi kolcami, podziurawione z każdej strony. Przypominało to trochę spacer po księżycu – zwłaszcza, kiedy pojawiło się dwóch nurków w kombinezonach i z całym sprzętem.
Dla mnie takie miejsca są magiczne i uwielbiam w nich spędzać czas. Niestety tutaj miałam tylko chwilę, bo jeździłam autobusami, które kursowały jedynie do godziny 18, więc musiałam ruszać dalej. Gdybym nie była aż tak ograniczona czasowo, napewno posiedziałabym tu ze 3 godziny! Napewno to zrobię, kiedy wrócę znów na Gozo – spodobało mi się, więc są spore sanse, że jeszcze na Maltę przyjadę, ale tym razem na pełnowartściowy urlop w cieplejszy miesiąc. 🙂
Nisia
Inne posty o Malcie:
Miejsce obłędne! 🙂