Kanion Sumidero był miejscem, które chciałam koniecznie zobaczyć w Meksyku – jedynym tak ważnym poza piramidami. Był to super wybór, bo kanion budził nieustanny zachwyt i człowiek po prostu nie mógł przestać się uśmiechać przez całe 3 godziny, ciągle podziwiając piękno przyrody! 🙂 Skały były ogromne i często po prostu nie mieściły się w kadrze! A za każdym zakrętem czekały nowe niespodzianki!
Dojazd
Nie chcieliśmy być uzależnieni od żadnych wycieczek (nie sprawdziło się to w Tulum i Cobie), więc wybraliśmy się sami do kanionu. Znajomy z San Cristobal poradził, żeby wybrać się do Tuxtli, a stamtąd dalej, ale okazało się, że wcale nie trzeba było wjeżdżać do miasta. Kierowca wysadził nas przy autostradzie (trzeba było przejść na drugą stronę bez przejścia dla pieszych, ale na szczęście nie było dużego ruchu), a stamtąd pojechaliśmy do Chiapa de Cruzo, gdzie odpływały łódki (lancha colectiva). Jak się potem okazało, wycieczka wykupiona w San Cristobal kosztowałaby nas mniej więcej tyle samo (czyli 250 – 300 peso/os). Informacje o kosztach wyjazdu do Meksyku i przejazdu/atrakcji w tym kraju znajdziesz tutaj.
(Nie)żarłoczne Krokodyle
We wszystkich reklamach kanionu zawsze jest krokodyl leżący mniej więcej w tym samym miejscu. Nasuwa się więc myśl, że nie jest on prawdziwy, zwłaszcza, że nie rusza się za bardzo, nawet jeśli łodka podpływa dość blisko. Dodatkowo, krokodyle mają trzecią powiekę, która nadaje ich oczom martwy wygląd. I ja tak więc myślałam, dopóki nie spotkaliśmy dalej 3 kolejnych krokodyli, z których jeden podszedl do brzegu, wszedł w rzekę i po prostu odpłynął. Wyglądało to zbyt realnie, żeby miał on być sztuczny. 😉
Tu się zaczęlam zastanawiać, czy oni karmią te krokodyle z samego rana, żeby uniknąć wypadków i różnych incydentów. Nie znam sie na tych zwierzakach, ale wydaje się nieprawdopodobne, aby krokodyle były tak leniwe i w ogóle nie agresywne, gdyby były bardzo głodne, siedziały w grupie i właśnie podano im talerz mięcha (czyt. łódkę z turystami). 😉
Piękna Przyroda
Po drodze zatrzymywaliśmy się przy cudnych wodospadach, pokazywano nam ptaki takie jak pelikany. Cały czas było coś godnego uwagi. Wiatr wiał nam mocno w twarz i plątał włosy. Ptaki śpiewały, woda szumiała, a motorówka warczała przyjaźnie.
Wodospady chowały się w różnych miejscach, czasem trzeba było się przyjrzeć, żeby niektóre zauważyć. W tych właśnie momentach przydawał się przewodnik, który wskazywał nam wszystkie niesamowitości. [więcej zdjęć wodospadów w galerii na końcu notki]
Ciężko jest to wszystko opisać – przez trzy godziny nasze głowy obracały się w każdą stronę, żeby zobaczyć jak najwięcej, chłonąć tak dużo jak tylko się da. Aparaty były cały czas w ruchu, bo wzgórza za każdym kolejnym zakrętem wydawały się być piękniejsze od tych poprzednich.
Na początku niebo było trochę zachmurzone, ale potem wyszło słońce i zdawało się, że piękniej już być nie może. 😉 Kierujący łódką objaśniał co i jak, ale niestety wszystko po hiszpańsku. Kto wie, może jak byśmy wykupili wycieczkę to dostalibyśmy pana mówiącego po angielsku. Nam to jakoś szczególnie nie przeszkadzało, bo trochę języka już podłapaliśmy i co nieco rozumieliśmy.
Gdzieś na środku rzeki, w jaskini znajdował się ołtarzyk z figurką Matki Boskiej i (uschniętymi już) kwiatami. Nie można było dostać się do niego z lądu, a trzeba było podpłynąć łódką. To zadziwiające jak wiele takich ołtarzyków można spotkać w Meksyku w bardzo różnych miejscach – zaczynając od ulicy, przez małe knajpki po kanion Sumidero. 🙂
Pływający sklep
Na końcu trasy znajdowała się elektrownia z potężnym pomnikiem reprezentującym tych, co ją zbudowali. Był także sklep na wodzie z przekąskami i wodą. Podjechaliśmy do niego, bo jedna z turystek opiła się piwem i musiała wyjść na brzeg, żeby skorzystać z toalety.
Tutaj zaskoczyło mnie trochę to, że Meksykanie potrafią pić piwo, gdzie popadnie – na przykład w motorówce, ogladając kanion, i nikt nie zwraca im uwagi, że robią coś nie tak. Policja w ogóle chyba mało interweniuje, można przejść na czerwonym świetle tuż obok, a policjant nic. Może są oni do spraw mniej ważkich, a może przechodzenie na czerwonym nie jest wykroczeniem – tak jak w Anglii.
Inna sprawa to toalety, które można znaleźć prawie wszędzie. Jeśli masz słaby pęcherz, nie masz się co martwić, bo toalety znajdują się prawie na każdym kroku – nie tylko w centrum – i są dobrze oznaczone. Czasem trzeba zapłacić 5 peso, czasem nie ma mydła bądź papieru, ale zdesperowanemu (albo raczej zdesperowanej 😉 ) wystarczy muszla i trochę prywatności. 😉
Świńskie ucho
W miasteczku Chiapa de Cruzo zatrzymaliśmy się, żeby coś zjeść i zrobić zakupy. Padło na jakiś straganik pod halą targową, gdzie poczciwa staruszka serwowała zupkę z sałatą za małą opłatę i chrupiące świńskie ucho. Oczywiście spróbowaliśmy ucha – jak moglibyśmy stracić taką okazję. 😉 Nie był to napewno żaden przysmak, bo niektóre miejsca wręcz ociekały tłuszczem i dla niektórych mogło to być lekko obrzydliwe. 😉 Mnie z jakiegoś powodu przypominało skwarki ze słoniny, które jadłam w dzieciństwie – wiem, że to kiepskie porównanie, ale tamten smak wrócił do mnie w jednej chwili i chyba tylko dlatego ucho to było zjadliwe. 😀
Targuj się, targuj!
Zakupy też zrobiliśmy niedaleko – kobiety miały tyle pięknych ubrań, że nie dało się przejść obojętnie! Ceny nie były strasznie wysokie (jakieś 50 zł za bluzkę), a do tego dało się utargować (czasem schodzili o połowę, 25% to normalne).
Lokalsi probują często naciągnąć turystów, zwłaszcza, jeśli widzą, że kupujący mają gotówkę i chcą ją wydać. To co w jednym miejscu kosztowało 50 peso, w innym mogło jakimś cudem zdrożeć 4 razy, ale oczywiście sprzedawca twierdził, że tamten tańszy produkt był mniejszy, inny, etc. No i każdy miał dla nas specjalną cenę. 😉
Galeria:
Wodospady i malutkie wodospadziki:
Kanion:
Nisia
PS. Pamiętajcie o spisaniu postanowień na nowy rok – pomagają w motywacji! 😉
Inne posty z Meksyku:
Może krokodyl zdążył wszamać kogoś, kto myślał, że jest martwy i tyle mu wystarczy? 😛
Haha moze :p
Najedzony krokodyl może nie jeść przez rok..to nie człowiek, że co dzień :)..Zdjęcia i tak nie odtwarzają całego uroku wyprawy..może jakby były w 3D 🙂
Dokladdnie tak jest z tymi zdjeciami. Ale przynajmniej pokazuja czastke tego, jak pieknie tam jest 🙂