Przed Siebie, Na Szczyt, Ku Wolności Brnę! (Babia Góra)

* Autorka głównego zdjęcia: Weronika

 Podróż odbyta we wrześniu 2016

Wejście na szczyt bywa trudne, zwłaszcza jak jest się w kiepskiej kondycji. Ale perspektywa osiągnięcia celu i zobaczenie pięknego widoku ze szczytu jest dobrą motywacją, żeby iść naprzód i się nie poddawać. 😉

babia_gora2

Kilka miesięcy temu, jak byłam w Zawoi, dziewczyny próbowały wyciągnąć nas na Babią Górę (zwaną także Diablakiem, 1725 m n.p.m). Ale wtedy zupełnie się nie zrozumieliśmy i nawet nie wzięłam ze sobą butelki wody, więc wróciłam się po jakichś 30 minutach (może nawet mniej). Tym razem jednak moim celem była Babia, więc uparłam się, że wejdę nawet gdybym nie miała już sił… Do takiego etapu na szczęście nie doszło. 😉

 

 

 

Na szlaku było pełno ludzi, prawie zawsze szedł ktoś za albo przed nami. Tłumy były w miejscach postoju, na przykład na Sokolicy. Na samym szczycie oczywiście też.

 

 

Chodziły legendy, że na Babiej Górze odprawiane są sabaty czarownic. Ludzie mówią też, że można tam spotkać duchy, lub że Babia przyzywa niektórych do siebie. Pogoda jest tu bardzo zmienna i nagle potrafi zerwać się burza i strzelać piorunami (a na szczycie nie ma się gdzie schować). Niektórych więc ponosi i wierzą w zjawiska paranormalne. 😉 Ja się nie daję, chociaż przyznaję, że jakbym znalazła się tam po ciemku, moja wyobraźnia napewno totalnie by ześwirowała i przywiodła na myśl obrazy z czarownicami czy mrocznymi cieniami pośród drzew. 😉

 

 

Padł również pomysł, żeby na Babią wybrać się w nocy, żeby ze szczytu obejrzeć wschód słońca – pewna jestem, że widok jest po prostu niesamowity. Ale najpierw trzeba było zdobyć górę za dnia (zwłaszcza, że nie jestem stałym bywalcem takich miejsc), a potem przyjdzie pora na bardziej survivalowe przeżycia. 😉 Trzeba tylko znaleźć przewodnika i uważać na niedźwiedzie! (No i przekonać wyobraźnię, żeby nie pogarszała sprawy jak już będziemy w totalnych ciemnościach i strasznej, nieposkromionej ciszy!)

 

 

babia_gora15

 

Po postoju na Sokolicy, zjedzeniu czekolady i uzupełnieniu płynów, włączyłyśmy sobie muzykę z bębnami indiańskimi, które dodały nam energii na dalszą podróż. O wiele lepiej szło się przy bębnach, które wybijały dość szybki rytm. Nogi same nas niosły do dźwięków muzyki rozbrzmiewającej w naszych uszach i umysłach. 🙂

 

Bywa ciężko, kiedy cel jest wysoko. Bywa tak, że człowiek chce się zatrzymać na dłuższy postój. A im dłuższy postój, tym bardziej nie chce się wstawać i kontynuować drogi. Bywa i tak, że mięśnie odmawiają posłuszeństwa, że psychika broni się przed dalszą drogą. Wtedy trzeba skupiać się na pozytywach (takich jak piękne widoki!) i pamiętać o tym, że cel jest już blisko. Nie można narzekać, jeśli zmierza się wysoko, bo i droga wtedy trudniejsza! 😉

babia_gora17

 

Pierwszy odcinek czerwonego szlaku prowadzącego na Babią był niełatwy z tego względu, że praktycznie przez godzinę wchodziło się po kamiennych schodach. Wydaje się, że po schodach idzie się łatwiej, ale ktoś, kto nie ma dobrej kondycji, poczuje ten dystans w kolanach i mięśniach łydek.

babia_gora18

O wiele lepiej i szybciej idzie się po prostej drodze, nawet jeśli jest pod górkę. Na szczęście kawałek po Sokolicy schody się skończyły i można było normalnie iść.

 

 

babia_gora21
W dole widać Sokolicę, którą minęłyśmy po drodze

Po drodze rozpraszały nas oczywiście różne ciekawe miejsca, gdzie robiłyśmy zdjęcia. 😉

Na krańcu świata:

 

babia_gora28

 

 

Prawie u celu:

 

Jak wspominałam – na szczycie też były tłumy.

 

 

Ale udało nam się znaleźć miejsce, gdzie nie trzeba było na te tłumy ciągle patrzeć. 😉 I jak tak podziwiałam te śliczne widoki, to faktycznie miało się ochotę wzbić w powietrze i polecieć hen daleko! ^^ Czuć jak wiatr czule głaszcze skórę i podążać przed siebie, pozostawiając cały świat w tyle…

 

 

Oczywiście konieczny był taniec zdobywcy. 😉 😀

 

This slideshow requires JavaScript.

 

Panoramki:

babia_gora49

babia_gora50

I najpiękniesze zdjęcie zostawiłam na koniec! 😉

babia_gora42

Nisia

13 myśli na temat “Przed Siebie, Na Szczyt, Ku Wolności Brnę! (Babia Góra)

  1. Przede wszystkim cudne zdjęcia i wspaniałe na nich krajobrazy! Dla takiego widoku zdecydowanie warto się pomęczyć i na ten szczyt wejść! Twoja relacja zdecydowanie zachęca do tego, żeby ten szczyt zdobywać 😉 A co do bujnej wyobraźni 😀 Jak dla mnie pomysł super tylko z moimi wyobrażeniami w ciemnościach mogłoby być ciężko go zrealizować 😀 Ale Tobie życzę powodzenia! 🙂

    1. Dziękuję! 🙂
      Też nie zdawałam sobie sprawy, że nasza Polska taka piękna dopóki nie wyjechałam na kilka lat za granicę i zatęskniłam 🙂

  2. Piękne zdjęcia, ale to nic nowego u Ciebie 🙂 góra też ogrroomnie zachęcająca- od kilku tygodni chodzą za mną góry! :)) choć stronię od tych najbardziej uczęszczanych, ale widzę, że i Wam udało się znaleźć kilka miejsc na odosobnieniu.. 🙂

    1. Dzięki, miło usłyszeć takie słowa 🙂
      Na Babiej (i pewnie na innych popularnych szczytach) jest bodajże więcej osób jak jest dużo słońca, więc jeśli Ciebie szarówka nie zniechęca to polecam się wybrać, pewnie nie bedzie takich tłumów.
      Ja ostatnio też bardzo polubiłam chodzenie po górach, więc w przyszłym roku mam nadzieję wspiąć się gdzieś wyżej 🙂

  3. I nie padało, nie urywało głowy na szczycie?..jak ja byłem to na dole cieplutko, słoneczko, a na górze zimno, deszcz, sztormowa pogoda, 10 w skali Beauforta :)..przy schodzeniu znów słoneczko..

  4. Grunt to iść do przodu. 😀 W życiu jak w podróży na szczyt: myślisz o pozytywach i brniesz przed siebie. 😉 Przy okazji gratuluję zdobycia szczytu. 🙂

Dodaj komentarz